O 17:00 (Godzina "W") wybuchło powstanie warszawskie
Powstanie warszawskie (1 sierpnia – 3 października 1944) – wystąpienie zbrojne przeciwko okupującym Warszawę wojskom niemieckim, zorganizowane przez Armię Krajową w ramach akcji „Burza”, połączone z ujawnieniem się i oficjalną działalnością najwyższych struktur Polskiego Państwa Podziemnego.
Powstanie warszawskie było wymierzone militarnie przeciw Niemcom, a politycznie przeciw ZSRR oraz podporządkowanym mu polskim komunistom. Dowództwo AK planowało samodzielnie wyzwolić stolicę jeszcze przed wkroczeniem Armii Czerwonej, licząc, że uda się w ten sposób poprawić międzynarodową pozycję legalnego rządu RP oraz zahamować realizowany przez Stalina proces sowietyzacji Polski. Po wybuchu powstania Armia Czerwona wstrzymała ofensywę na kierunku warszawskim, a radziecki dyktator konsekwentnie odmawiał udzielenia powstaniu poważniejszej pomocy. Wsparcie udzielone powstańcom przez USA i Wielką Brytanię miało natomiast ograniczony charakter i nie wpłynęło w sposób istotny na sytuację w Warszawie. W rezultacie słabo uzbrojone oddziały powstańcze przez 63 dni prowadziły samotną walkę z przeważającymi siłami niemieckimi, zakończoną kapitulacją 3 października 1944. W trakcie dwumiesięcznych walk straty wojsk polskich wyniosły ok. 16 tys. zabitych i zaginionych, 20 tys. rannych i 15 tys. wziętych do niewoli. W wyniku nalotów, ostrzału artyleryjskiego, ciężkich warunków bytowych oraz masakr urządzanych przez oddziały niemieckie zginęło od 150 tys. do 200 tys. cywilnych mieszkańców stolicy. Na skutek walk powstańczych oraz systematycznego wyburzania miasta przez Niemców uległa zniszczeniu większość zabudowy lewobrzeżnej Warszawy, w tym setki bezcennych zabytków oraz obiektów o dużej wartości kulturalnej i duchowej. Powstanie warszawskie uznawane jest za jedno z najważniejszych wydarzeń w najnowszej historii Polski. Ze względu na jego tragiczne skutki, w szczególności olbrzymie straty ludzkie i materialne, kwestia zasadności decyzji o rozpoczęciu zrywu pozostaje nadal przedmiotem debat i gorących polemik.
Przyczyny powstania
Jesienią 1943 roku stało się jasne, że Polska nie zostanie wyzwolona spod okupacji niemieckiej przez wojska aliantów zachodnich, lecz przez Armię Czerwoną. Fakt ten niósł za sobą daleko idące konsekwencje polityczne. Kolejne agresywne posunięcia Stalina – zerwanie stosunków dyplomatycznych z Rządem RP na uchodźstwie, kwestionowanie przedwojennej granicy polsko-radzieckiej, inspirowanie ośrodków politycznych konkurencyjnych wobec legalnego rządu RP (Związek Patriotów Polskich, Krajowa Rada Narodowa) – stawiały pod znakiem zapytania nie tylko zachowanie integralności terytorialnej Polski, lecz również jej politycznej niezależności. Rząd RP na uchodźstwie nie mógł w tym zakresie liczyć na skuteczną pomoc ze strony pozostałych członków „Wielkiej Trójki”, gdyż dla mocarstw anglosaskich (Stany Zjednoczone i Wielka Brytania) absolutnym priorytetem pozostawało utrzymanie ZSRR w szeregach koalicji antyhitlerowskiej. Już podczas konferencji teherańskiej (28 listopada – 1 grudnia 1943) przywódcy „Wielkiej Trójki” wstępnie uzgodnili, że wschodnia granica Polski z ZSRR zostanie oparta o tzw. Linię Curzona, w zamian za co Polska miała uzyskać rekompensatę terytorialną kosztem Niemiec. Informacje o ustaleniach podjętych podczas konferencji w Teheranie nie zostały jednak przekazane polskiemu rządowi na uchodźstwie. Tymczasem w nocy z 3 na 4 stycznia 1944 w okolicach miasta Sarny na Wołyniu wojska sowieckie przekroczyły przedwojenną granicę Polski.
Początkowo kierownictwo Polskiego Państwa Podziemnego oraz rząd w Londynie zakładały, że w momencie złamania się niemieckiej machiny wojennej oraz dotarcia wojsk Sprzymierzonych do granic Polski, Armia Krajowa rozpocznie zakrojone na szeroką skalę powstanie. Koncepcja ogólnokrajowego wystąpienia zbrojnego już od jesieni 1939 była nieodłącznym elementem planów Służby Zwycięstwu Polski oraz jej sukcesora – Związku Walki Zbrojnej/Armii Krajowej. W końcu 1942 pod wpływem eksterminacji Zamojszczyzny przez Niemców – plan powstania powszechnego uzupełniono o „fazę walki ograniczonej” poprzez działania partyzanckie. Komenda Okręgu Warszawa utworzyła specjalne 4 grupy szturmowe pod dowództwem kpt. Józefa Rybickiego. 14 października 1943 komendant główny AK, gen. Tadeusz Komorowski ps. „Bór” wygłosił na posiedzeniu Krajowej Reprezentacji Politycznej referat poświęcony zagadnieniom powstania. Po zaprezentowaniu przewagi okupanta nad siłami konspiracji oraz wskazaniu groźby ogromnych ofiar i zniszczeń, jakie wiązać się będą z porażką ewentualnego zrywu, podkreślił, iż: „naczelne hasło wszystkich naszych poczynań zostało postawione »Powstanie nie może się nie udać«”. Sukces ewentualnej akcji powstańczej uzależnił od: 1) jej ścisłego powiązania z operacjami frontowymi aliantów, 2) wyboru odpowiedniego momentu, 3) uzyskania wsparcia zewnętrznego (lotnictwo, zaopatrzenie w broń i amunicję), 4) nowoczesnego dowodzenia, 5) skoordynowania działań powstańczych („powstanie musi być jednoczesne, powszechne, gwałtowne i krótkotrwałe”). „Bór” poinformował również słuchaczy, iż powstaniem zostanie objęty obszar tzw. Polski etnograficznej, a na pierwszym miejscu na liście celów powstania znajdować się będzie opanowanie Warszawy.
Perspektywa wkroczenia wojsk sowieckich na terytorium Polski wymusiła modyfikację pierwotnych planów powstania. Z tego względu 20 listopada 1943 generał „Bór” – opierając się częściowo na „Instrukcji dla Kraju” z 27 października 1943 – wydał rozkaz w sprawie przeprowadzenia tzw. akcji „Burza”. Ów rozkaz zawierał szczegółowe wytyczne w sprawie działań, które oddziały AK oraz cywilne struktury Polskiego Państwa Podziemnego powinny podjąć w momencie, gdy front wschodni dotrze do granic przedwojennej Polski. „Burza” miała rozpocząć się na Kresach Wschodnich, a następnie w miarę przesuwania się frontu obejmować pozostałe części kraju. Przewidywano, że o ile nie zaistnieją warunki umożliwiające rozpoczęcie powstania powszechnego, oddziały AK będą prowadzić wzmożoną akcję dywersyjną na tyłach wycofującej się armii niemieckiej (nawiązując, o ile to możliwe, taktyczne współdziałanie z Armią Czerwoną). Po wyparciu Niemców oddziały AK – wraz z ujawniającymi się przedstawicielami cywilnych władz Polskiego Państwa Podziemnego – miały witać wojska sowieckie w charakterze „prawowitych gospodarzy”, manifestując w ten sposób przynależność wyzwolonych ziem do Polski oraz fakt, iż kontrolę nad nimi sprawuje legalny Rząd RP. Dodatkowo 7 lipca 1944 Naczelny Wódz, generał Kazimierz Sosnkowski, wydał instrukcję dla dowództwa AK, w której zalecał, aby w przypadku pomyślnego rozwoju sytuacji na froncie niemiecko-sowieckim oddziały podziemnej armii podjęły jeszcze przed nadejściem Rosjan próbę samodzielnego – choćby nawet przejściowego i krótkotrwałego – opanowania Wilna, Lwowa, czy też „innego większego centrum lub pewnego ograniczonego niewielkiego choćby obszaru”. W ten sposób akcja „Burza” pozostawała wymierzona militarnie przeciw Niemcom, a politycznie przeciw ZSRR oraz podporządkowanym mu polskim komunistom.
O ile jednak militarne założenia „Burzy” zostały w dużej mierze zrealizowane, o tyle pod względem politycznym zakończyła się ona klęską. Z reguły Armia Czerwona chętnie przyjmowała polską pomoc, współdziałając z oddziałami AK na szczeblu taktycznym. Zdarzało się nawet, że w rozkazach dziennych dowódcy radzieccy wyrażali uznanie dla dzielności i ofiarności polskich żołnierzy. Po wyparciu Niemców operujące na zapleczu frontu formacje NKWD błyskawicznie przystępowały jednak do rozbrajania oddziałów AK. Masowo aresztowano oficerów oraz przedstawicieli cywilnych władz Polskiego Państwa Podziemnego, a szeregowym żołnierzom dawano zazwyczaj do wyboru wstąpienie do Armii Polskiej w ZSRR lub wywózkę do łagru. W ten sposób Sowieci postąpili m.in. na Wołyniu, w Wilnie oraz we Lwowie. Rządy mocarstw zachodnich biernie akceptowały działania Stalina, a na skutek funkcjonowania wojennej cenzury oraz działalności silnego prosowieckiego lobby w anglosaskiej prasie, opinia publiczna w USA i Wielkiej Brytanii nie była informowana o rzeczywistej sytuacji w Polsce.
W tej sytuacji grupa oficerów Komendy Głównej AK, skupionych wokół generałów Leopolda Okulickiego ps. „Kobra” i Tadeusza Pełczyńskiego ps. „Grzegorz”, zaczęła forsować koncepcję wywołania powstania w Warszawie. W marcu 1944 generał „Bór” wyłączył stolicę z akcji „Burza”, jednak zwolennicy wystąpienia przekonywali, że wybuch powstania w Warszawie „wstrząśnie sumieniem świata” oraz zmusi zachodnie rządy i opinię publiczną do reakcji na stalinowską politykę faktów dokonanych (czego nie zdołały uczynić lokalne wystąpienia w Wilnie, czy Lwowie). Argumentowali również, że wyzwolenie Warszawy przez Polaków zada kłam twierdzeniom sowieckiej propagandy jakoby AK „stała z bronią u nogi” oraz postawi Stalina w niewygodnej sytuacji politycznej. 14 lipca 1944 generał „Bór” podkreślił w piśmie do generała Sosnkowskiego, iż „AK nie może pozostać bezczynna w wypadku rozkładu sił niemieckich i zagrożenia okupacją sowiecką”. Po latach tłumaczył natomiast tok myślenia zwolenników powstania następującymi słowami: „chodziło o walkę stolicy, która reprezentuje całość i dalszą sprawę: przez zajęcie Warszawy przed zajęciem jej przez Rosjan musiała się Rosja zdecydować aut aut: albo uznać nas, albo siłą złamać na oczach świata”.
Decyzja o wybuchu powstania
22 czerwca 1944 na Białorusi rozpoczęła się wielka ofensywa Armii Czerwonej, znana pod kryptonimem „Bagration”. W krótkim czasie cztery radzieckie fronty rozgromiły niemiecką Grupę Armii „Środek”. Radziecki 1. Front Białoruski otrzymał następnie zadanie sforsowania Bugu, dojścia do Wisły, utworzenia przyczółków na jej lewym brzegu (na północ i południe od Warszawy) oraz opanowania warszawskiej Pragi.
Latem 1944 roku front wschodni znajdował się już w niewielkiej odległości od Warszawy. 21 lipca miało miejsce spotkanie generałów Komorowskiego, Pełczyńskiego i Okulickiego, w którego trakcie komendant główny AK wydał wstępną zgodę na rozpoczęcie powstania w Warszawie, zastrzegając jednak, że data wystąpienia zostanie ustalona w terminie późniejszym i będzie uzależniona od rozwoju sytuacji na froncie. Plan wywołania powstania w Warszawie zaakceptował również Delegat Rządu na Kraj Jan Stanisław Jankowski oraz członkowie komisji głównej Rady Jedności Narodowej. 25 lipca generał „Bór” poinformował władze w Londynie, że Armia Krajowa jest gotowa przystąpić do walki o stolicę. W tej samej depeszy poprosił też o skierowanie do Warszawy polskiej 1. Brygady Spadochronowej, a także o przeprowadzenie przez alianckie lotnictwo nalotów na niemieckie lotniska w pobliżu miasta (po wystosowaniu stosownego żądania przez dowództwo AK).
25 lipca rząd na uchodźstwie postanowił, aby decyzję w sprawie rozpoczęcia powstania w Warszawie pozostawić do podjęcia rezydującemu na miejscu Delegatowi Rządu na Kraj. Depesza w tej sprawie została wysłana do delegata Jankowskiego 26 lipca (dotarła do adresata dwa dni później).
26 lipca miała także miejsce odprawa KG AK. Wszyscy zebrani byli zgodni, że względy polityczne nakazują podjęcie walki o Warszawę. Jedyną sprawą budzącą kontrowersje było określenie momentu podjęcia walki. Część oficerów była za powstaniem w dniu 28 lub 29 lipca, inni zalecali ostrożność. Dowódca wywiadu AK, pułkownik Kazimierz Iranek-Osmecki ps. „Heller”, poinformował o koncentrowaniu się niemieckich oddziałów wokół Warszawy (w tym trzech dywizji pancernych). Jednocześnie pułkownik Antoni Chruściel ps. „Monter”, dowódca Okręgu Warszawskiego AK, zameldował stan bojowy podległych mu jednostek. „Deprymujące wrażenie” wywarła na zebranych informacja o mizernych zapasach broni i amunicji pozostających w dyspozycji oddziałów AK. Sam „Monter” pozostawał optymistą – uważał, że brak broni zastąpi „furia odwetu”, a gwałtowne i jednoczesne natarcie na wszystkie niemieckie obiekty w Warszawie pozwoli zaskoczyć i obezwładnić nieprzyjacielski garnizon, który zdaniem dowódcy okręgu stanowił zlepek różnych oddziałów o miernej wartości bojowej. Konkludując spotkanie, generał „Bór” ocenił w porozumieniu z delegatem Jankowskim, że nie ma jeszcze podstaw do wystąpienia zbrojnego. Zapowiedział jednocześnie, że walka w Warszawie zostanie podjęta „w najbliższych dniach” – w zależności od rozwoju sytuacji na froncie niemiecko-sowieckim oraz „zachowania się Niemców” w Warszawie. Ustalono, że „uderzenie rozpocznie się na specjalny rozkaz dowódcy AK” – nie wcześniej, jak „w chwili, gdy wojska sowieckie zdezorganizują obronę niemiecką” na przyczółku warszawskim oraz „gdy zarysuje się sowiecki ruch oskrzydlający Warszawę od południa”. Generał „Bór” zarządził jednocześnie, że narady KG AK będą się odtąd odbywać dwa razy dziennie (o 9.00 i 17.00).
Decyzja o wywołaniu powstania w Warszawie dojrzewała przez kilka dni, a wpływ na nią wywarło szereg czynników:
- pod koniec lipca 1944 mogło się wydawać, że III Rzesza znajduje się na krawędzi upadku. Wojska niemieckie ponosiły porażki na wszystkich frontach, a 20 lipca w „Wilczym Szańcu” miał miejsce nieudany zamach na życie Hitlera. Oznaki niemieckiej klęski były widoczne również w samej Warszawie. W związku z nadciąganiem Armii Czerwonej wśród Niemców w mieście szerzyła się panika, która osiągnęła punkt kulminacyjny w dniach 23–24 lipca i trwała do 27 lipca. Ulicami stolicy wycofywały się na zachód resztki niemieckich oddziałów rozbitych na Białorusi. Z miasta masowo uciekali cywilni Niemcy; ewakuowano zakłady przemysłowe, urzędy i więzienia; przestała się ukazywać prasa gadzinowa. Miasto przejściowo opuściły także cywilne władze okupacyjne (gubernator Fischer, starosta Leist) oraz niektóre jednostki policji. W tej sytuacji wielu oficerów KG AK było zdania, że powstanie łatwo mogłoby doprowadzić do wyparcia okupantów z Warszawy.
- 21 lipca 1944 powstał w Moskwie tzw. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego – organ wykonawczy KRN, który rościł sobie prawo do sprawowania władzy wykonawczej na terenach centralnej Polski wyzwolonych przez Armię Czerwoną. Organ ten, teoretycznie wielopartyjny, pozostawał zdominowany przez komunistów oraz całkowicie podporządkowany Stalinowi. 23 lipca 1944, w dniu w którym radio Moskwa poinformowało o powstaniu PKWN w Chełmie, Stalin wysłał depeszę do brytyjskiego premiera Churchilla, zawierającą następującą uwagę: „Nie znaleźliśmy w Polsce żadnych innych sił, które mogłyby stworzyć polską administrację. Tak zwane organizacje podziemne, kierowane przez rząd polski w Londynie, okazały się efemerydami pozbawionymi wpływów”. W tych okolicznościach zarówno Rząd RP na uchodźstwie, jak i przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego uznali powstanie PKWN za wstęp do narzucenia Polsce komunistycznego rządu marionetkowego.
- 26 lipca premier Stanisław Mikołajczyk udał się w podróż do Moskwy, gdzie miał spotkać się ze Stalinem i podjąć ostatnią próbę znalezienia modus vivendi pomiędzy Polską a ZSRR (do stolicy ZSRR dotarł 30 lipca). Wyzwolenie Warszawy przez oddziały AK mogło stać się kluczowym elementem przetargowym, wzmacniającym pozycję Mikołajczyka w negocjacjach z radzieckim dyktatorem.
- 27 lipca około 17.00 w Warszawie ogłoszono przez uliczne megafony („szczekaczki”) zarządzenie gubernatora dystryktu warszawskiego, Ludwiga Fischera. Rozkazywał on, aby następnego dnia 100 tysięcy polskich mężczyzn i kobiet w wieku od 17 do 65 lat stawiło się do pracy przy budowie umocnień nad Wisłą (do obrony przed zbliżającą się Armią Czerwoną). Dowództwo AK obawiało się, że będzie to swoista „Branka” (na wzór tej ze stycznia 1863), mająca na celu wyeliminowanie najbardziej dynamicznego elementu spośród ludności Warszawy. Jeszcze tego samego dnia o 19.00 pułkownik „Monter”, ogłosił alarm dla oddziałów AK w stolicy (według niektórych źródeł uczynił to samowolnie, według innych – w porozumieniu z generałem „Borem”). Wieczorem płk „Monter” zameldował gen. „Borowi” w obecności ppłk. „Benedykta”, płk. „Nila” i gen. „Kobry”, że postawił Okręg w stan pogotowia, co gen. „Bór” przyjął do wiadomości. 28 lipca na polecenie komendanta głównego AK alarm został odwołany, a następnego dnia żołnierze bez większych incydentów rozeszli się do domów. Tymczasem zarządzenie Fischera zostało całkowicie zbojkotowane przez Warszawiaków, co nie spowodowało jednak represji okupanta. Polacy mieli jednak powody, aby spodziewać się niemieckiego odwetu. 30 lipca Reichsführer-SS Heinrich Himmler zwiększył bowiem liczbę potrzebnych robotników do 200 tys.
- 29 lipca (w godzinach wieczornych) Radio Moskwa nadało w języku polskim wezwanie do ludności Warszawy. Głosiło ono, że dla polskiej stolicy „godzina czynu wybiła” oraz zapowiadało, że „czynną walkę na ulicach Warszawy (…) nie tylko przyspieszymy chwilę ostatecznego wyzwolenia, lecz ocalimy również majątek narodowy i życie waszych braci”. Tego samego dnia na murach Warszawy pojawiła się odezwa podpisana przez samozwańczego generała Juliana Skokowskiego – przywódcę lewicowej Polskiej Armii Ludowej – w której informowano fałszywie, że generał „Bór” wraz z KG AK uciekli z Warszawy, a Skokowski obejmuje dowództwo nad wszystkimi organizacjami podziemnymi w mieście i zarządza mobilizację do walki z Niemcami. Z kolei 30 lipca należąca do komunistycznego ZPP „Radiostacja Kościuszko” kilkukrotnie powtórzyła wezwanie, w którym znalazły się słowa: „Ludu Warszawy! Do broni! Niech ludność całą stanie murem wokół Krajowej Rady Narodowej, wokół warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niemców, Udaremnijcie ich plany zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Armii Czerwonej w przeprawie przez Wisłę (…) Milion mieszkańców Warszawy niechaj się stanie milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich najeźdźców i zdobędą wolność”. Sowieckie lotnictwo zrzuciło także nad miastem ulotki propagandowe o podobnej treści. W obliczu tych faktów dowództwo AK obawiało się, że w momencie wkraczania Armii Czerwonej komuniści sprowokują wystąpienia zbrojne, w które masowo zaangażuje się ludność Warszawy, wyczekująca od lat możliwości odwetu na okupantach, a nawet szeregowi żołnierze AK. W ten sposób komuniści odebraliby legalnym władzom RP ostatni atut oraz potwierdziliby tezy sowieckiej propagandy, jakoby Polskie Państwo Podziemne nie prowadziło walki z Niemcami.
30 lipca KG AK była referowana przez emisariusza z Londynu, Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Ostrzegł on, że w przypadku wybuchu powstania AK nie będzie mogła liczyć ani na wzmocnienie przez stacjonującą w Wlk. Brytanii polską Brygadę Spadochronową, ani na duże zrzuty broni. Wskazał również, że z politycznego punktu widzenia „efekt powstania i wpływ na rządy i opinię publiczną w obozie sojuszniczym” stanowić będzie „burzę w szklance wody”. Zasugerował jednak, że powstanie może wzmocnić pozycję Mikołajczyka podczas rozmów w Moskwie. Podczas spotkania Nowak-Jeziorański miał usłyszeć od delegata Jankowskiego, iż „walki w mieście wybuchną, czy my tego chcemy czy nie”. Rok później generał „Bór” wyjaśnił Nowakowi, iż jego ostrzeżenia zostałyby wzięte pod uwagę, gdyby owo sprawozdanie zostało złożone o tydzień wcześniej.
31 lipca 1944 miało miejsce spotkanie generała „Bora” z Komisją Główną Rady Jedności Narodowej. Gen. „Bór” przedstawił sytuację na froncie wschodnim i zadał dwa pytania: czy Komisja uważa, że wkroczenie wojsk sowieckich do Warszawy winno być poprzedzone opanowaniem stolicy przez AK oraz ile czasu powinno upłynąć pomiędzy opanowaniem miasta przez AK a wkroczeniem wojsk sowieckich, by władze cywilne mogły objąć swe funkcje i ujawnić się na swych posterunkach. Na pierwsze pytanie członkowie Komisji dali zgodnie odpowiedź – tak, na drugie oświadczyli, że wystarczy dwanaście godzin.
Tego samego dnia w godzinach południowych odbyła się także narada KG AK, zakończona o godzinie 13.00. W Warszawie od dwóch dni słychać już było odgłosy ognia artyleryjskiego zza Wisły. Podczas tej narady nie podjęto jednak decyzji o rozpoczęciu powstania. Generał „Bór” zarządził jedynie utrzymanie pogotowia bojowego oraz odłożenie decyzji do czasu wyjaśnienia sytuacji na froncie. Termin następnej narady wyznaczono na godzinę 18.00. Około 17.00, na godzinę przed wyznaczonym terminem spotkania, w lokalu kontaktowym pojawił się pułkownik „Monter”, który poinformował oczekujących już – Tadeusza Bora-Komorowskiego, Tadeusza Pełczyńskiego, Leopolda Okulickiego i Janinę Karasiówną, że Armia Czerwona wyzwoliła Radość, Miłosnę, Okuniew, Wołomin i Radzymin, a sowieckie czołgi były widziane na Pradze. Pod wpływem tych meldunków generał „Bór” poprosił Delegata Rządu na Kraj o pilne przybycie na odprawę. Delegat Jankowski pojawił się po upływie ok. 30 minut. „Bór” zreferował mu meldunek „Montera” i poprosił o „ostateczną decyzję”. Wysłuchawszy argumentów obecnych na spotkaniu oficerów delegat Jankowski wydał zgodę na rozpoczęcie powstania. Generał „Bór” wydał następnie pułkownikowi „Monterowi” rozkaz rozpoczęcia akcji zbrojnej w Warszawie następnego dnia, tj. we wtorek, 1 sierpnia 1944 r., o godz. 17.00.
Decyzja zapadła około godziny 18.00. Pułkownik Józef Szostak ps. „Filip” (szef oddziału operacyjnego), pułkownik Kazimierz Iranek-Osmecki ps. „Heller” i pułkownik Kazimierz Pluta-Czachowski ps. „Kuczaba” (szef wydziału łączności) przybyli na odprawę wkrótce po jej podjęciu, gdy na miejscu pozostawał już tylko generał Komorowski, a pozostali uczestnicy się rozeszli. Nowo przybyli oficerowie uzmysłowili „Borowi”, że sytuacja na froncie zaczęła się komplikować. Niemiecka panika w mieście została bowiem opanowana, a 31 lipca rozpoczął się niemiecki kontratak na przedmościu warszawskim. Pułkownik Iranek-Osmecki uznał meldunek „Montera” za przesadzony. Z jego informacji wynikało, iż w rejonie Jabłonna-Wyszków koncentrowała się do bitwy niemiecka 19. Dywizja Pancerna, podczas gdy przedmoście trzymało się i nie było mowy o jego ewakuacji przez Niemców. Przybyły jako ostatni pułkownik Pluta-Czachowski zameldował z kolei „Borowi”, że rozpoczęło się już niemieckie przeciwuderzenie z rejonu Modlina. W tych okolicznościach wkroczenie Armii Czerwonej mogło nie nastąpić tak szybko, jak to zakładano w momencie podjęcia decyzji o rozpoczęciu zrywu zbrojnego w stolicy. Trudno było także oczekiwać, że Niemcy opuszczą miasto bez większych walk. Zdaniem „Bora” było już jednak zbyt późno, aby odwołać powstanie bez narażania stołecznych struktur AK na chaos i dekonspirację. Komendant główny był bowiem przekonany, że „Monter” zdążył już wydać oddziałom AK rozkaz o rozpoczęciu powstania. Ponadto generał „Bór” utrzymywał po latach, że: „Iranek-Osmecki po południu 31 lipca nic nowego do zameldowania nie miał i nic dodatkowego nie wniósł”, natomiast meldunek „Kuczaby” – oficera, w którego zakresie obowiązków nie znajdowały się zadania wywiadowcze – nie mógł być uznany za wiarygodny i nie miał tej samej wagi co meldunek »Montera«”. Obrońcy decyzji o rozpoczęciu powstania wskazują również, że trudną sytuację wojsk niemieckich na przedmościu warszawskim potwierdzają zachowane dokumenty Wehrmachtu. Przy ocenie położenia wzięto pod uwagę dostanie się do niewoli dowódcy niemieckiej 73 Dywizji Piechoty broniącej przedmościa Warszawy.
Tymczasem o godz. 19.00 pułkownik „Monter” wydał rozkaz bojowy o treści: „Alarm, do rąk własnych Komendantom Obwodów. Dnia 31.7. godz. 19.00. Nakazuję »W« dnia 1.08. godzina 17.00. Adres m.p. Okręgu: Jasna nr 22 m. 20 czynny od godziny »W«. Otrzymanie rozkazu natychmiast kwitować. X”. W związku z tym, iż od godziny 20.00 obowiązywała w Warszawie godzina policyjna rozkaz ten dotarł do adresatów dopiero następnego dnia.
Powiązane wydarzenia
Mapa
Źródła: wikipedia.org