USA: Masakra w gejowskim klubie w Orlando. Nie żyje co najmniej 50 osób
Liczba ofiar ataku w gejowskim klubie nocnym w Orlando na Florydzie wzrosła do pięćdziesięciu. Rannych jest kolejne pięćdziesiąt osób. To największa masowa strzelanina w historii Stanów Zjednoczonych, a policja nazywa incydent aktem terrorystycznym.
Policja w Orlando od razu mówiła o wielu poszkodowanych, potem podała, że nie żyje blisko dwadzieścia osób. Po południu polskiego czasu miejscowe władze ogłosiły, że życie straciło 50 osób. 53 rannych przebywa w szpitalu, wielu w stanie ciężkim. Jeden ze świadków, Christopher Hansen, mówił dziennikarzom: "Wszędzie były ciała. Na parkingu, [służby] oznaczały je na czerwono lub żółto, aby wiedzieć komu pómóc najpierw. Wszędzie była krew". W Orlando ogłoszono stan staj wyjątkowy. Atak w klubie Pulse to największa masowa strzelanina w historii USA. Na razie nie wiadomo jakimi motywami kierował się 29-letni Omar Mateen - mieszkaniec miasta Port St. Lucie na Florydzie, którego rodzina pochodziła z Afganistanu.
Mężczyzna dotąd nie był podejrzany o terroryzm, ale był przesłuchiwany w związku z innym, niezwiązanym ze strzelaniną, przestępstwem. Zdaniem policji Mateen prawdopodobnie był islamskim ekstremistą. Przedstawiciel miejscowych władz stwierdził, że fakt, że do ataku doszło w gejowskim klubie raczej "nie jest przypadkowy". Policja w Orlando nazwała wydarzenie „aktem terrorystycznym”, nie sprecyzowała jednak jeszcze czy miał on charakter wewnątrzkrajowy czy międzynarodowy. Nie wiadomo bowiem czy Mateen był samotnym wilkiem, czy był powiązany z którąś z islamskich organizacji terrorystycznych, na przykład Państwem Islamskim. Strzały w Pulse Club rozległy się z soboty na niedzielę, ok. 2 w nocy (8 czasu polskiego), tuż przed zamknięciem klubu - podaje BBC News. W modnym lokalu w Orlando bawiło się jeszcze wtedy ponad sto osób. - Nagle usłyszeliśmy strzały. W sali, w której byłem, ludzie padli na ziemię - relacjonował wydarzenia Ricardo Negron Almodovar, który znajdował się w tym momencie w klubie. - W pewnym momencie strzały na chwilę ucichły i wraz z grupą ludzi wstaliśmy i pobiegliśmy do wyjścia, które prowadzi przez patio na zewnątrz. Znaleźliśmy wyjście, a potem po prostu biegłem - mówił mężczyzna. W lokalu wybuchł chaos, uciekający ludzie krzyczeli, że w klubie są zabici. Na Twitterze Pulse Club pojawiła się napisana w pośpiechu informacja: "Wszyscy opuśćcie Pulse, po prostu uciekajcie". Policji udało się wkroczyć do środka dopiero po trzech godzinach, mężczyzna zabarykadował się w środku i wziął zakładników. Policja w Orlando napisała na Twitterze, że napastnik nie żyje. CNN donosi, że na miejscu oprócz radiowozów i karetek pogotowia, znajdują się również psy tropiące, które szukają ładunków wybuchowych. Źródło: http://www.polskatimes.pl/aktualnosci
Powiązane wydarzenia
Mapa
Źródła: news.lv, cnn, bbc.co.uk