W Rumunii wybuchło powstanie przeciwko komunistycznemu dyktatorowi Nicolae Ceaușescu
Rewolucja rumuńska – tygodniowa seria chaotycznych walk i protestów pomiędzy 16 i 27 grudnia 1989 roku, w wyniku której obalono reżim komunistyczny Nicolae Ceaușescu. Proces rozgrywał się na dwóch płaszczyznach – ludzie protestowali na ulicach, a w tym samym czasie wojsko, policja i część polityków organizowali naprędce zamach stanu. Zamach zakończył się pokazowym sądem oraz szybką egzekucją dyktatora i jego żony Eleny.
Rumunia była jedynym krajem bloku wschodniego, który krwawo obalił komunistyczną dyktaturę. Choć nie jest znana dokładna liczba ofiar, przyjmuje się, że zginęło około tysiąca ludzi, natomiast cztery tysiące zostało rannych.
Sytuacja przed rewolucją
Podobnie jak większość krajów bloku wschodniego, Rumunia cierpiała z powodu niedoskonałości centralnie sterowanej gospodarki. Ponadto Ceaușescu przeprowadził kilka monumentalnych inwestycji, oraz zainaugurował drakoński program spłat zadłużenia kraju. Działania te doprowadziły do biedy odstającej nawet od średniej dla całej socjalistycznej Europy Wschodniej. Kolejnym problemem był terror policyjny, prowadzony przez coraz silniejszą policję polityczną, zwaną Securitate (rum. Bezpieczeństwo).
W przeciwieństwie do innych przywódców państw Układu Warszawskiego, Ceaușescu nie prowadził pro-sowieckiej polityki zagranicznej. Już od lat opierał on swoją niezależność na kontaktach z Chinami i Koreą Północną. Paradoksalnie, ta niezależność doprowadziła do krwawego końca rumuńskiego komunizmu. Podczas gdy Gorbaczow wprowadzał pierestrojkę, upadał Mur Berliński i reżimy w Bułgarii, Czechosłowacji, NRD, Polsce i na Węgrzech, Ceaușescu trzymał się kurczowo władzy, ignorując zagrożenie.
Rewolucja
Timișoara
16 grudnia 1989 roku, w odpowiedzi na próbę eksmisji, wywodzącego się z mniejszości węgierskiej ewangelickiego pastora, ks. László Tőkésa, wybuchł w Timișoarze protest. Tőkés krytykował reżim rumuński w międzynarodowych mediach. W odpowiedzi, rząd oskarżył go o prowokowanie nienawiści etnicznej. Na żądanie władz, biskup usunął go ze stanowiska i zabronił korzystać z przysługującego mu mieszkania. Przez jakiś czas wierni gromadzili się wokół jego domu, aby uchronić go przed eksmisją. Wielu przechodniów niezaznajomionych ze sprawą spontanicznie dołączyło do protestu. Widząc, że sytuacja wymyka się spod kontroli, mer miasta, Petre Moț, zasugerował, że odwoła decyzję eksmisji pastora, w co nie uwierzył coraz bardziej niecierpliwy tłum, żądając potwierdzenia tej informacji na piśmie. Na tę propozycję mer się nie zgodził, zaś tłum zaczął skandować antykomunistyczne hasła.
Na miejscu pojawiły się pierwsze siły policji i Securitate. O 19:30 protest zaczął się rozprzestrzeniać, a pierwotny powód stracił zupełnie na znaczeniu. Niektórzy protestujący próbowali nawet podpalić Komitet Lokalny Komunistycznej Partii Rumunii. Securitate odpowiedziało gazem łzawiącym i armatkami wodnymi, a policja tłumiła brutalnie protest, bijąc i aresztując wielu zgromadzonych. Około 21:00, protestujący wycofali się. Zgromadzili się ponownie w okolicy Katedry Prawosławnej i rozpoczęli marsz protestacyjny wokół miasta, stając się ponownie celem ataków służb bezpieczeństwa.
Protesty i rozruchy wznowiono kolejnego dnia (17 grudnia). Tłum wdarł się do budynku Komitetu Lokalnego i zaczął wyrzucać pisma, książki, broszury i inne symbole reżimu komunistycznego przez okna. Po raz kolejny próbowano podpalić budynek. Tym razem do akcji wkroczyło wojsko. Fakt ten sugeruje ingerencję najwyższych struktur komunistycznej władzy. Armii nie udało się przywrócić ładu, w mieście zapanował chaos. Słychać było strzały, po ulicach jeździły czołgi i transportery opancerzone, nad głowami latały helikoptery wojskowe. Płonęły samochody i budynki. Zginęli też ludzie, choć dokładna liczba nie jest znana.
Rankiem 18 grudnia, centrum miasta zostało opanowane przez wojsko i agentów Securitate w cywilnych ubraniach. Mer Moț zarządził zgromadzenie partii na terenie Uniwersytetu, w celu potępienia "wandalizmu" poprzednich dni. Ogłosił także stan wojenny, zabraniając zgromadzeń większych, niż dwie osoby. Łamiąc prawo, grupa około trzydziestu młodych mężczyzn skierowała się w stronę Katedry. Tam zatrzymali się i machali rewolucyjną flagą z usuniętym komunistycznym emblematem. Oczekując ostrzału, śpiewali pieśń patriotyczną Deșteaptă-te, române! ("Obudź się, Rumunie!"), zdelegalizowaną w 1947 roku. W końcu rzeczywiście ich ostrzelano. Wielu z nich zginęło lub odniosło poważne rany, ale części udało się zbiec.
W dniu 19 grudnia próbowano bezskutecznie przywrócić ład w strajkujących fabrykach. 20 grudnia kolumny robotników wkroczyły do centrum. Sto tysięcy protestujących okupowało Piața Operei (dziś Piața Victoriei) i skandowało antykomunistyczne hasła: "Noi suntem poporul!" ("To my jesteśmy ludem!"), "Armata e cu noi!" ("Wojsko jest z nami!"), "Nu vă fie frică, Ceaușescu pică!" ("Nie bójcie się, Ceaușescu upadnie").
W międzyczasie Elena Ceaușescu (Nicolae był z wizytą w Iranie) wysłała Emila Bobu oraz Constantina Dăscălescu, aby uspokoili sytuację. Spotkali się na miejscu z delegacją protestujących i zgodzili się uwolnić aresztowanych dysydentów. Odrzucili natomiast główne żądanie: dymisję Ceaușescu. Sytuacja pozostała więc bez zmian.
21 grudnia pociągi pełne robotników z fabryk Oltenii pojawiły się w Timișoarze. Rząd chciał użyć ich do pacyfikacji protestów. Robotnicy w końcu nie tylko nie pomogli przywrócić porządku, ale też przyłączyli się do strajku.
Bukareszt
Istnieje kilka sprzecznych wersji opisu wydarzeń mających miejsce w Bukareszcie. Jedna teoria głosi, że część komunistycznego rządu próbowała bezskutecznie doprowadzić do upadku reżimu w bezkrwawym stylu, znanym z sąsiednich krajów komunistycznych. Władza komunistyczna miała ustąpić i współpracować z opozycją przy pokojowym tworzeniu kolejnego, demokratycznego rządu. Według kolejnej teorii, to elita oficerów wojska rumuńskiego zorganizowała zamach i doprowadziła do obalenia dyktatora. Z powodu braku dowodów nie można ani wykluczyć, ani potwierdzić żadnej z tych hipotez. Przyjmuje się najczęściej, że rewolucja 1989 roku składała się z wielu procesów, które nastąpiły jednocześnie i odbiły się echem w postaci masowych demonstracji ulicznych.
W listopadzie 1989 roku, Ceaușescu odwiedził Michaiła Gorbaczowa, który prosił go o ustąpienie ze stanowiska. Ceaușescu stanowczo odmówił. Pytanie o dymisję pojawiło się ponoć 17 grudnia, gdy Ceaușescu zgromadził Radę Polityczną w celu rozwiązania problemu protestów w Timișoarze. Ocalałe stenogramy ze spotkania są jednak wyjątkowo niekompletne i nie ma pewności, czy taka dyskusja miała miejsce. Zgodnie z oświadczeniami przesłuchiwanych członków Rady Politycznej, dwóch członków nie poparło decyzji o użyciu siły przeciwko mieszkańcom Timișoary. W odpowiedzi, Ceaușescu zaproponował ponoć swoją dymisję i wybór następcy. Rada stanowczo to odrzuciła i zaproponowała usunięcie opornych członków. Ceaușescu tego samego dnia odleciał na wizytę do Iranu i pozostawił sprawę Timișoary żonie i zastępcom.
20 grudnia Ceaușescu wrócił do kraju, by stwierdzić że sytuacja znacznie się pogorszyła. W dzienniku telewizyjnym o godz. 20:00 (Jurnalul de la ora 20) wygłosił przemówienie, w którym to nazwał protestujących w Timișoarze wrogami rewolucji socjalistycznej. Zgodnie w niektórymi relacjami, właśnie w tych dniach uaktywniła się wewnętrzna opozycja wśród najbliższych współpracowników Ceaușescu, która ponoć planowała zamach od dawna. Ich zamiarem było uderzyć w czasie nowego roku, jednak wydarzenia w Timișoarze przyspieszyły ich działania. Wydaje się pewnym, że jedną z głównych ról odegrał gen. Victor Stănculescu, który namówił Ceaușescu do zorganizowania wiecu 21 grudnia i ponoć zorganizował agitatorów do podburzenia ludu.
Rankiem 21 grudnia, Ceaușescu przemawiał do stutysięcznego tłumu, by potępić rewolucję w Timișoarze i podkreślić sukcesy rewolucji socjalistycznej. Wygłaszając orędzie z balkonu Komitetu Centralnego, dyktator korzystał z pompatycznego słownictwa. Większość zgromadzonych pozostała obojętna wobec przemówienia. W trakcie wystąpienia, zamiast braw i okrzyków poparcia, dobiegać zaczęły krzyki i gwizdy. Od tego momentu wydarzenia stają się niejasne. Niektórzy świadkowie wspominają, że słyszeli huk strzałów lub petard. W niektórych rejonach doszło do chaotycznych ruchów, gdy przestraszony tłum próbował uciekać. Pojawili się też ponoć prowokatorzy z megafonami, nawołujący do buntu i ostrzegający przed Securitate, które strzela do ludzi. W końcu wiec poparcia stał się protestem antyrządowym. Ceaușescu, wyraźnie przestraszony i zdezorientowany, próbował opanować tłum z mieszanym skutkiem. Z pewnością obietnice podwyższenia płac i zasiłków (np. dla ciężarnych kobiet) niewiele pomogły. W końcu wódz, wraz z członkami Rady Politycznej i żoną, schowali się w budynku. Cały incydent był relacjonowany na żywo przez publiczną telewizję. Transmisje w pewnym momencie przerwano, ale cały naród dowiedział się, że w stolicy dzieje się coś wyjątkowego.
Gdy Ceaușescu zniknął, manifestacja ruszyła przez miasto i coraz śmielej skandowała hasła przeciwne reżimowi: "Jos dictatorul!" ("Precz z dyktatorem!"), "Moarte criminalului!" ("Śmierć dla kryminalisty!"), "Noi suntem poporul, jos cu dictatorul!" ("My jesteśmy ludem, precz z dyktatorem!"). W końcu protestujący opanowali większą część centrum Bukaresztu, pojawiało się też coraz więcej flag z wyciętym godłem w środku. Wkrótce demonstranci zostali zaatakowani przez wojsko i policję – użyto broni krótkiej, długiej, czołgów i transporterów opancerzonych. Jeden z transporterów wjechał w tłum zgromadzony przy Hotelu Intercontinental, miażdżąc wielu ludzi. W tym incydencie zginął francuski dziennikarz, Jean Louis Calderon, którego imieniem nazwano ulicę niedaleko miejsca jego śmierci. Straż pożarna atakowała ludzi armatkami wodnymi, a policja biła pałkami i aresztowała manifestantów. Strzelanina trwała do 3:00 rano, kiedy resztki demonstrantów uciekły do domów.
Upadek Ceaușescu
Zapewne rozgromienie protestujących w nocy przekonało Ceaușescu, że sytuacja jest pod kontrolą. Dlatego zwołał kolejny wiec. Jednak około 7:00 rano jego żona otrzymała doniesienia o dużych grupach robotników, zmierzających w stronę centrum Bukaresztu. Policja rozstawiła barykady, mające na celu powstrzymanie napływu ludzi do centrum, ale te okazały się nieskuteczne. Do godziny 9:30 centrum znów zapełniło się protestującymi ludźmi. Siły porządkowe (policja, wojsko i inni) pojawiły się tym razem jako sprzymierzeńcy, a ataki na ludność cywilną ustały. Nie wiadomo, czy taki był rozkaz ich dowódców, czy też ulegli oni emocjom i odwrócili się od władzy.
O 10:00 ogłoszono w radiu wprowadzenie stanu wojennego i zakaz zgromadzeń większych niż pięć osób. Setki tysięcy ludzi pozostały jednak na ulicach i cieszyły się wolnością. Ceaușescu próbował przemówić do tłumu z balkonu Komitetu Centralnego, jednak tym razem tłum wyraźnie odpowiedział gniewnymi okrzykami i dyktator szybko skrył się z powrotem.
Pomiędzy godziną 9:00 a 11:00 Vasile Milea – minister obrony, zginął w tajemniczych okolicznościach. Istnieją co najmniej trzy teorie, tłumaczące jego śmierć. Jedna stanowi, że został zgładzony na polecenie Ceaușescu, druga że na polecenie opozycjonistów, trzecia, że popełnił samobójstwo. Dowiedziawszy się, że Milea nie żyje, Ceaușescu powołał Victora Stănculescu na jego miejsce. Ten kazał żołnierzom wrócić do swych kwater, o czym nie poinformował dyktatora. Co więcej, namówił wodza do ucieczki helikopterem z dachu Komitetu Centralnego, tym samym czyniąc go zbiegiem (tu wyraźnie widać kluczową rolę Victora Stănculescu w obaleniu dyktatora). Popołudniem tego samego dnia, wybrał grupę Iona Iliescu z innych pretendujących do objęcia władzy i tak wyłonił się Front Ocalenia Narodowego.
Ceaușescu wraz z żoną uciekli ze stolicy helikopterem w towarzystwie dwóch współpracowników, Emila Bobu oraz Tudora Postelnicu. Skierowali się do rezydencji wodza w Snagov, a potem do Târgoviște. Niedaleko Târgoviște, w Boteni, opuścili helikopter, którego pilot twierdził, że dostał rozkaz lądowania od wojska. Para w końcu dotarła do Târgoviște samochodem. Po krótkim błądzeniu po industrialnej dzielnicy, postanowili wejść do budynku przy hucie stali. Obecny na miejscu inżynier zawiadomił policję, ta z kolei przekazała wiadomość wojsku. Tam dowiedzieli się, że są aresztowani.
25 grudnia Ceaușescu i jego żona zostali w ciągu ok. dwóch godzin osądzeni i skazani na śmierć przez rozstrzelanie. Wyrok wykonano natychmiast. Cały proces i egzekucja zostały sfilmowane i wyemitowane w telewizji rumuńskiej tego samego dnia.
Dni chaosu
Gdy Ceaușescu uciekł, tłum ogarnęła jeszcze większa euforia. Ludzie krzyczeli, śmiali się, płakali, dawali sobie kwiaty i prezenty. Kontynuowano okupację budynku Komitetu Centralnego, gromadzono, niszczono i palono materiały propagandowe i portrety obalanego wodza. Oderwano też napis "komunistyczna" z gigantycznego napisu wieńczącego budowlę. Pojawiły się znowu flagi z wyciętym godłem.
W tym samym czasie, toczyły się krwawe walki o Lotnisko Otopeni. Wszystko wskazuje na to, że oddziały wojska zostały wysłane przeciwko sobie celowo. Wedle pewnych doniesień, miało to powiększyć chaos i atmosferę zagrożenia rewolucji, by resztki armii przeszły na jej stronę. Fakty jednak pozostają nieznane.
Część sił bezpieczeństwa rzeczywiście pozostała wierna reżimowi i otworzyła ogień na pewne strategiczne punkty w mieście: radio, telewizję, dom prasy, pocztę i centrale telefoniczne. Ostrzeliwano też lotniska, ministerstwa, szpitale, a także wiele budynków mieszkalnych, podejrzewając, że kryją snajperów, lub bez żadnych jasnych powodów. Siły lojalne wobec Ceaușescu zostały spontanicznie ochrzczone mianem "terrorystów", co tylko pogarszało chaos, bowiem tak samo wcześniej nazywano siły rewolucyjne. W takich warunkach każdy był potencjalnym zagrożeniem, wskutek czego doszło do wielu nadużyć i bezsensownego przelewu krwi.
W ciągu pierwszych dni stoczono kilka prawdziwych bitew i zginęło wielu ludzi. Wojska, popierające rewolucję, działały wraz z ochotnikami, którzy dotychczas protestowali. W tym samym czasie dochodziło też do walk w innych miastach Rumunii.
Do dziś spekuluje się, kto był a kto nie był "terrorystą". Nikogo nie oskarżono o akty terroryzmu. Fakt ten był wykorzystywany przeciwko Frontowi Ocalenia Narodowego, który przejął wówczas władzę. Jego związki z domniemanymi "terrorystami" pozostają w sferze przypuszczeń. Działania "terrorystów" ustąpiły nagle 27 grudnia, równie tajemniczo, jak się zaczęły.
Następstwa
W kolejnych dniach do Rumunii napływały sygnały wsparcia oraz pomoc materialna. Przysyłano jedzenie, leki i krew dla tysięcy rannych. Media też wspierały rewolucję, poświęcając często całe wydania wydarzeniom w Rumunii.
Ion Iliescu, były członek kierownictwa partii komunistycznej, stanął na czele Frontu Ocalenia Narodowego, który składał się głównie z komunistów drugiej linii. Front przejął kontrolę nad całym aparatem państwowym i mediami (w późniejszej fazie korzystali z władzy nad mediami, by osłabić odradzające się inne ruchy polityczne). W wyborach, które odbyły się w maju 1990 roku, zwyciężył Ion Iliescu, zaś okoliczności w jakich to zrobił, zostały uznane za urągające zasadom demokracji ze względu na wykorzystywanie mediów do walki politycznej i niedopuszczenie do nich innych sił politycznych.
Rumunia po 1989
Ion Iliescu pozostał główną postacią rumuńskiej polityki na ponad dekadę. Wybrano go ponownie na prezydenta w roku 2000, po utraconej kadencji między 1996–2000. Fakt, iż były poplecznik Ceaușescu tak długo kierował krajem, jest jednym z głównych argumentów przeciwko rewolucji i jej osiągnięciom. Tak długi okres w zasadzie wyklucza sprawną lustrację i dekomunizację kraju – koalicja demokratyczna, która wygrała wybory w roku 2004, rozpoczęła ten proces, jednak postęp dokonuje się bardzo powoli.
Kontrowersje
Do dziś nie wiadomo do końca, co działo się za kulisami rewolucji: kiedy i kto odwrócił się od Ceaușescu, czy szybka likwidacja wynikała ze szczerej chęci zmian, czy też pozbycia się kłopotliwego świadka, jak daleko sięga historia spisku i Frontu Ocalenia Narodowego. Nie wiadomo dokładnie kto strzelał, do kogo i dlaczego. Wojska, walczące między sobą na Lotnisku Otopeni, były w równym stopniu przekonane o tym, że walczą z siłami Ceaușescu. Spekuluje się też na temat dokładnej liczby ofiar (znane są przypadki tajemniczych zaginięć ludzi zbyt intensywnie szukających prawdy).
Popularna jest opinia, że Ion Iliescu wraz z Frontem Ocalenia Narodowego po prostu skorzystali z chaosu i sięgnęli po władzę, a nie przeprowadzili zaplanowanego zamachu stanu. Pewne jest jedno – zarówno naród jak i komunistyczny reżim, był bardzo zmęczony doktryną polityczną i ekonomiczną wodza, wpędzającą ich coraz głębiej w potworną biedę.
Powiązane wydarzenia
Mapa
Osoby
Osoba | ||
---|---|---|
1 | Nicolae Ceaușescu | |
2 | Elena Ceaușescu |