Kazimierz Kotecki
- Geburt:
- 21.02.1901
- Tot:
- 07.03.1973
- Kategorien:
- Anwalt, Hauswirt, Juristen, Landwache
- Nationalitäten:
- pole
- Friedhof:
- Cmentarz (pl)
Kazimierz Kotecki urodził się w Kosewie (d. Kossewo) , w majatku nad jeziorami Powidzkim i Kosewskim , woj. wielkopolskie. Rodzice Stanisław Kotecki (ur.1861) i Waleria Kotecka z d. Wójtowicz (ur. 1868) pobrali się w 1886 roku.
Rodzice : Stanisław Kotecki i Waleria z d. Wójtowicz .
Rodzeństwo : Dyonizy 1887 , Aleksy 1888 , Helena 1889 , Stanisława 1891 , Felicja 1892 , Wacław 1893 , Maria 1897 , Jan 1898 , Kazimierz 1901 , Stanisław 1903 , Regina 1904 , Klara 1906 .
Małżeństwo : Kazimierz Kotecki ożenił się z Haliną Kotecką z d. Malanowską w Stężycy Szlacheckiej dn. 20-07-1930 roku , w Kościele Św. Katarzyny Aleksandryjskiej . Ojciec Haliny , Wacław Malanowski , w latach 1929-1931 był Starostą powiatu w Kościerzynie .
Dzieci : Teresa , Barbara , Wacław , Wojciech .
Kazimierz Kotecki
Kazimierz Kotecki opisał ok. 1973 r , w pamiętniku do albumu ze zdjęciami , majątek Kosewo , a w szczególności swoich rodziców Stanisława i Walerię , którzy wzorowo nim zarządzali .
Wspominał :
" Ojciec mój należał do najwybitniejszych ludzi całej mej rodziny . Majątek Kosewo nabył przed 1900 rokiem . Kosewo miało ziemi około 24 włóki , czyli w przeliczeniu na hektary około 360 ha i do niego należało kilka tysięcy ha jeziora Powidzkiego . Wkrótce po nabyciu Kosewa , za ledwie kilka lat ....., 6 włók rozpalcelował tak , że pozostało około 270 ha i jezioro (włóka=15 ha) .
Kosewo było położone w byłym zaborze rosyjskim , w powiecie Słupca i wzdłuż tego majątku , i środkiem jeziora biegła granica między czerwoną Rosją , a Niemcami (zabory). ......."
"W naszym domu panował ustrój , który nazwałbym patriarchalnym . Wszystko było podporzadkowane głowie rodziny . Starsze dzieci pracowały , młodsze się uczyły .Była u nas guwernantka nazwiskiem Józefa Naborczewska (jest na jednym zdjęciu przed domem) . Uczyła nas młodsze rodzeństwo tj. mnie , brata Stanisława , siostry Reginę i Klarę czytania i rachunków oraz wszystkich wiadomości . ........"
"...w 12 roku życia , tj. w roku 1912 byłem przeważnie poza domem , wraz z trojgiem rodzeństwa (Renia , Staś , Klara ) , które poza świętami Bożego Narodzenia , Wielkanocy i wielkimi wakacjami , spędzało okrągły rok w odległych miastach (Łódź , Kalisz , Wocławek) , gdzie uczęszczało do szkół średnich ."
"Mogę czuć się szczęśliwym , że daję tą korzystną sylwetkę mego ojca , robię to z całym obiektywizmem , nie potrzebuję nic ukrywać , co by mogło o nim ujemnie świadczyć . . W każdym bądź razie takich spostrzeżeń nie przeżywałem , a nawet nie zaszłyszałem ujemnych opinii od nikogo . "
"Ojciec mój , jak na owe czasy w poczatkach XX wieku , był postępowym właścicielem ziemskim i jego gospodarka rolna stała na dość wysokim poziomie . Czytywał ..... "Dziennik Poznański" - gazetę ziemiaństwa w byłym zaborze pruskim , wydawaną w Poznaniu . W Poznanskim kultura rolna stała na wysokim poziomie i prasa z innego państwa łatwo docierala do Kosewa , gdyż było położone tuż przy granicy (via Strzałkowo - Słupca) . Nie trzeba dodawać , że "Dziennik Poznański" był redagowany w języku polskim mimo ucisku Polaków na terenie Poznańskiego . Ojciec mój piastował w sobie poczucie wielkiej godności , a ponadto w tym także dumy , lecz w dobrym znaczeniu . Dbał o pewien splendor i wygląd zewnętrzny . Zawsze starannie ubrany i w czysty obuwiu .......... . Trzymał stajnię złozoną z (6) 110 koni wyjazdowych . Była kareta , powóz , bryczki . Zwykle wyjeżdzał do kościoła parafialnego położonego w Giewartowie powozem zaprzężonym w 4 cugowe konie , a w dni słotne i chłodne karetą , np. na cmentarz w dniu wszystkich świętych .
Stosunek do służby folwarcznej był nacechowany poszanowaniem godności pracowników , ale oparty na odpowiednim dystansie . Nie było nic z poufałości , ale zachowana dyscyplina i życzliwe podejście . Nigdy nie słyszałem żadnych obelżywych wyrazów , hałasu lub awantur . Ojciec był wszak w wypowiedziach krótki i stanowczy , nie spotykał się ze sprzeciwem u nikogo i także od członków rodziny , np. ze strony mej matki ani starszego rodzeństwa . Był panem w najlepszym znaczenia tego wyrazu . ......
Ojciec w stosunku do dzieci był ..... surowym , lecz nie krzyczał i nie bił . Wobec ojca jako chłopiec byłem onieśmielony i wprost nie miałem odwagi ............
Ojciec był wymagający przede wszystkim wzgledem samego siebie i w ten sposób był dobrym przykładem dla innych , a w szczególności dla najbliższych , otoczenia i rodziny . Potrafił jak żołnierz tkwić na posterunku . Np. gdy wyjeżdżał w pole konno do fornali orzących w kilku , w 4 konie pługami dwurzędowymi , to potrafił kilka godzin siedzieć na koniu i pilnować przy orce . Gdy nie był konno to stał przez kilka godzin nie pozwalając sobie na żadne wygody (np. siedzenie) , gdy inni pracowali . "
"Matka moja Waleria z Wojtowiczów Kotecka , rodem ze Ślesina pow. Konin ......... Matka - wielkie słowo . Urodziła 16 - dzieci , z których żyło 11-oro . Przez 86 lat była tą matką !
Czy mozna sobie wyliczyć , wyobrazić na przestrzeni niemal wieku ogrom czynów i wysiłków , jakie były jej udziałem , jej zasługą i poświęceniem ?! Niskiego wzrostu , krępa , chyba pełna zdrowia i czerstwości , w ciągu którego zachowała je aż do śmierci . ......
Matka miała kobiety i dziewczyny do pomocy .Była jakby niewidoczną kierowniczką , pracowała razem z nami . Zakres obowiązków był olbrzymi , gdyż nie tylko gospodarzenie w wielkim dworze , gdzie tyle osób codziennie było przedmiotem jej zachodu i troski , ale przecież w jej rękach spoczywał ster pracy związanej z hodowlą drobiu , jak kury , gęsi , indyki , a nawet pawie . Chów trzody chlewnej też był objęty zakresem jej troski przy pomocy drobnej służby . Mówiąc stylem nowoczesnym należał do matki cały dział zaopatrzenia . Troska o gromadę dzieci , o ich ubiór i bieliznę , o pranie i wyżywienie , to problemy których ogrom nie sposób opisać . Wszystko to wypełniało czas od świtu do nocy .
Pamiętam , że gdy nadchodziła zima , wtedy jeszcze nie byłem pewnie uczniem , wieczorami odbywało się darcie pierza . Przychodziło kilka kobiet , a matka z nimi darła również . Śpiewały sobie , albo odmawiały modlitwy . Z pierzem było sporo roboty . Było około 300 sztuk gęsi , nie licząc kaczek . Na zimę gęsi były sprzedawane . Handlarze wywozili je do Niemiec . Tu muszę podkreślić , że wszystko to odbywało się harmonijnie i spokojnie . Z pewnością nie było kłótni, ani zatargów . Matkę nazywano wprost dziedziczką , a nie panią dziedziczką i właśnie w ten sposób tylko się zwracano . Jeżeli ktoś ze służby męskiej obraził kogoś , to matkę całował w rękę . Była szanowana bez uniżności , a sama niczym nie podkreślała swej społecznej różnicy .
Istniały dwie komórki gospodarcze : domena matki i dział folwarczny ojca . Nie było wspólnego kierownictwa , ale obydwa działy stanowiły jedną całość zazębiającą się wszechstronnie . Były to dwa organizmy doskonale prowadzone , zlewjące się w całość . .....
.... Spostrzeżenia te miałem jednak za trafne , bo nie zostały niczym podważone , aż do momentu śmierci ojca w 1920 roku i do zdania Kosewa na rzecz nastarszego brata Dionizego Koteckiego , którego gospodarka i styl życia daleko odbiegały od patriarchalnych stosunków , jakie panowały zwłaszcza do zakończenia I wojny światowej . Na tle tych stosunków rola matki była pozornie skromna , niezależna , ale dla życia rodzinnego i materialnego najistotniejsza . Tworzyła ona fundamentalną podstawę harmonii rodzinnej i bytu materialnego . ......
.... Matka po śmierci ojca prowadziła dom brata Dionizego . Później zamieszkała u córki Klary Żurawskiej , żony lekarza z Torunia .
Aż do śmierci była otoczona przez całą rodzinę wielką miłością i szacunkiem . ...... Przestało bić wielkie serce Matki , która była jednakowo sprawiedliwa dla wszystkich dzieci bez wyróżnień . "
Kazimierz Kotecki
We Włocławku Kazimierz zdaję maturę (1920) . Jego ojciec w tym czasie leży ciężko chory w szpitalu , w Poznaniu na ulicy Szkolnej . Jeszcze przed otrzymaniem wiadomości od syna , umiera .
W 1920 r. wraz z młodszym o dwa lata bratem Stanisławem brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej , Stanisław zginął na polu walki od ciosu szablą dn. 08-09-1920 r. pod Warszawą . Kazimierz został pojmany przez bolszewików i uwęziony . Udaje mu się uciec.
Podczas II wojny światowej w Sandomierzu , Kazimierz został aresztowany przez Niemców i osadzony dnia 22-08-1940 r. w niemieckim obozie koncentracyjnym Buchenwald (Konzentrationslager Buchenwald) , jako więzień polityczny . Zwolniony dn. 06-11-1940 r.
Kazimierz ukończył studia prawnicze , był adwokatem. Zrobił asesurę w Gdyni , jeszcze przed II wojną. Było to w budynku vis-a-vis Dworca PKP Gdynia-Główna . Budynek Sądu Rejonowego stoi tam po dzień dzisiejszy , na Placu Konstytucji Nr 5 .
Rodzina Kazimierza mieszkała w Willi Wiktoryjka koło kolei wąskotorowej , w Gnieźnie.
Kazimierz zmarł w Gnieźnie i tam został pochowany na cmentarzu parafialnym.
Mimo , że nas opuścił to zarzewie Jego podziękowania Panu Bogu objawiło się w roku 2018 , gdy został odbudowany , od nowa , Pomnik Opatrzności Bożej w Gnieźnie staraniem między innymi rodziny Koteckich i Swółkowskich . Pomnik powstał w tym samym miejscu , jak jego pierwowzór z 1793 r., który Niemcy barbarzyńsko zniszczyli w 1940 r
Kazimierz Kotecki spoczął na Cmentarzu Parafialnym Świetej Trójcy w Gnieźnie w sektorze 6, w rzędzie V, w grobie nr. 31_32.
Cześć Jego pamięci !
Opisał Michał Rzewuski , wnuk Felicji , siostry Kazimierza .
Keine Orte
Keine Termine gesetzt