Konstanty Rokossowski
- Data urodzenia:
- 21.12.1896
- Data śmierci:
- 03.08.1968
- Inne nazwiska/pseudonimy:
- Константин Рокоссовский, Konstantīns Rokosovskis, Konstantin Rokosovsky, Константин Константинович (Ксаверьевич) Рокоссовский
- Kategorie:
- Bohater Związku Radzieckiego, działacz komunistyczny i państwowy, generał, marszałek, mąż stanu, ofiara represji sowieckiego reżimu, uczestnik I wojny światowej, uczestnik II wojny światowej, żołnierz
- Narodowość:
- rosyjska, polska
- Cmentarz:
- Kremlin Wall Necropolis
Konstanty Ksawerowicz Rokossowski, ros. Константин Ксаверьевич [Константинович] Рокоссовский (ur. 21 grudnia 1896 w Warszawie, zm. 3 sierpnia 1968 w Moskwie) – żołnierz, polski i radziecki dowódca, Marszałek Polski oraz Marszałek Związku Radzieckiego, dwukrotny Bohater Związku Radzieckiego, Poseł na Sejm PRL I kadencji (1952-1956), Wiceprezes Rady Ministrów PRL (1952-1956), Minister Obrony Narodowej RP i PRL (1949-1956), Wiceminister Obrony ZSRR (1958-1962), deputowany do Rady Najwyższej ZSRR II, V, VI i VII kadencji.
Dzieciństwo i młodość
Urodził się 9 grudnia/21 grudnia 1896 w Warszawie lub w Wielkich Łukach (obwód pskowski). Był synem polskiego kolejarza Ksawerego Wojciecha (zm. 1902) i nauczycielki z Pińska, Antoniny Owsiannikowej z drobnej szlachty rosyjskiej (zm. 1911).
Ojciec wywodził się ze starej szlacheckiej rodziny Rokossowskich herbu Glaubicz z Wielkopolski, która przyjęła nazwisko od miejscowości Rokosowo koło Leszna. Ród Rokossowskich jeszcze na początku XIX wieku liczył się w sferach ziemiańskich. Stopniowo jednak ubożał. Dziadek przyszłego marszałka- Wincenty Rokossowski nie miał już ani własnej ziemi, ani dworu. Był rządcą majątku Stok (w powiecie Ostrów Mazowiecka). Z zachowanych dokumentów rodzinnych wynika, że Rokossowscy walczyli o odzyskanie niepodległości Polski. Ojciec Wincentego Józef (pradziad marszałka), był porucznikiem 2 Pułku Jazdy Księstwa Warszawskiego, co w dokumencie potwierdzał własnoręcznym podpisem minister wojny, książę Józef Poniatowski. Sam Wincenty za udział w ruchu niepodległościowym, Powstaniu Styczniowym na długo trafił za kraty warszawskiej Cytadeli.
Konstanty uczęszczał do Szkoły Kupieckiej przy ulicy Świętokrzyskiej, uczył się bardzo dobrze. Z rodzinnego domu, od ojca i matki, znających klasyczną literaturę, zarówno polską, jak i rosyjską, wyniósł nawyk czytania książek. Bardzo cenił wiersze Marii Konopnickiej, wiele z nich chętnie recytował. Potrafił też z pamięci cytować całe fragmenty jej nowel. Lubił śpiewać, tańczyć i grać na harmonijce ustnej. Muzykowanie pociągało go coraz bardziej i za namową kolegów wstąpił do orkiestry strażackiej. Grał na trąbce basowej, wraz ze swoją orkiestrą często występował na grójeckim placu zabaw.
Po śmierci rodziców z braku środków do życia młody Konstanty zatrudnił się w cukierni, następnie u dentysty, potem w fabryce pończoch na Woli, gdzie wcześniej pracowała matka, a równocześnie z nim siostry Maria i Helena. Tamże Konstanty zetknął się po raz pierwszy z ruchem robotniczym. Idąc w pochodzie 1 maja 1912 roku, szedł obok chorążego niosącego czerwony sztandar, a kiedy robotniczą kolumnę zaatakowała konna żandarmeria, ranny chorąży upuścił sztandar. Podniósł go Konstanty, oderwał od drzewca i schował pod bluzę. Za swój czyn został ujęty i trafił do więzienia na Pawiaku. Po sześciotygodniowym pobycie za kratami wyszedł na wolność, co nastąpiło za wstawiennictwem wuja, Mieczysława Dawidowskiego. Zamierzał wrócić do pracy, ale właściciel fabryki nie chciał już go zatrudnić. Zaczął terminować w zakładzie kamieniarskim, przy ulicy Strzeleckiej 2, którego właścicielem był Stefan Wysocki (mąż ciotki Konstantego, Zofii). Pracując tam trafił na atrakcyjne zlecenie, odbudowę mostu Mikołaja II (obecnie Księcia Poniatowskiego) na którym wykonał niektóre ornamenty kamienne. Zakład Wysockiego wykonywał również płyty nagrobkowe (m.in. wykonał granitowy grobowiec rodziny Rokossowskich na Powązkach, w którym pochowano stryjów Aleksandra i Michała).
I wojna światowa
Wśród setek tysięcy Polaków wcielonych do carskiej armii znalazł się także Konstanty Rokossowski. Wraz z nim w kamasze poszli kuzyn Franciszek (syn stryja Konstantego) oraz koledzy Wacław Stronkiewicz i Kazimierz Kierzkowski. Zostali przyjęci, lecz rozdzieleni. Franciszka Rokossowskiego i Kazimierza Kierzkowskiego przydzielono do 5 Aleksandryjskiego Pułku Huzarów, Konstantego i Wacława Stronkiewicza do 5 Kargopolskiego Pułku Dragonów tej samej- 5 dywizji kawalerii, w skład której wchodziły jeszcze: 5 Litewski Pułk Ułanów, i 5 Doński Pułk Kozaków.
Wypis z rozkazu dziennego dowódcy 5 Kargopolskiego Pułku Dragonów płk. Artura Adolfowicza Szmidta z dnia 2 sierpnia 1914:
„Chłop powiatu grójeckiego, wsi Długowola, gminy Rykały Wacław Stankiewicz, będący od 1911 żołnierzem I kategorii Państwowego Pospolitego Ruszenia, i mieszczanin gminy Komarowo, powiatu Ostrowskiego Konstantin Ksaweriewicz Rokossowski, urodzony w 1894, zostają zaliczeni do służby w podporządkowanym mnie pułku jako ochotnicy, w stopniu szeregowych. Obydwu zaliczyć do stanu osobowego pułku i przyjąć na zaopatrzenie od dnia dzisiejszego z podporządkowaniem do 6 szwadronu”.
22 sierpnia 1914 roku pułk, w którym służył Konstanty wraz z całą dywizją podążał za Pilicę. Sformowano tam patrol złożony z 10 kozaków i 10 dragonów. Zgłosił się do niego również Rokossowski. Patrol zbliżył się do wsi Klwów. Na rozpoznanie udał się Konstanty wraz z kozakiem. Przy pierwszych domach kozak zatrzymał się a Konstanty śmiało wjechał do wsi. Gdy znalazł się w środku wioski, rozległy się strzały, a drogę odcięli mu nieprzyjacielscy kawalerzyści. Rokossowski momentalnie zawrócił, zaatakował ich, jednego z nich zwalił szablą z konia, i mimo ostrzału dotarł zdrów do reszty patrolu. Za ten czyn został nagrodzony Krzyżem św. Jerzego IV stopnia.
Do końca 1914 roku młody dragon uczestniczył w niezwykle zaciętych bitwach na terenie Królestwa Polskiego. 27 sierpnia dywizja stoczyła pierwszą większą bitwę z częścią korpusu Woyrscha, kierując się na Radom, a wkrótce znalazła się pod Lasocinem i weszła 16 września w skład korpusu kawalerii gen. Nowikowa. Rokossowski i jego polscy koledzy ze zdziwieniem stwierdzili obecność Polaków w nieprzyjacielskich armiach, a w rejonie Korczyna zetknęli się z 1 pułkiem Legionów płk. Leopolda Lisa-Kuli.
„Wojna okazała się – napisał później Rokossowski – zupełnie niepodobna do książkowych batalii. Zrozumiałem, że w ostatecznym wyniku każda wojna jest ciężką próbą dla ludzi.”
W końcu grudnia 5 pułk dragonów został wycofany z frontu do wsi Gacie pod Warszawą. Po pierwszej od paru miesięcy kąpieli i wymianie zniszczonych mundurów niektórzy dragoni otrzymali urlopy. Był wśród nich również Konstanty. Jak krótki, przyjemny sen minął dziesięciodniowy urlop w świątecznym nastroju wizyt, oględzin, opowiadań. W Grójcu nie zastał już wielu kolegów, znajomych i sąsiadów. Rodzina przywitała go jednak w komplecie. Wojna i krótka okupacja niemiecka dała znać o sobie brakiem pracy i pogarszająca się sytuacją materialną Wysockich. Odwiedził zamężną już starszą siostrę Marię, nie spodziewał się, że widzi ją po raz ostatni. Zmarła bowiem wkrótce po ewakuacji do Rosji w lecie 1915 roku. Po raz ostatni widział też ciotkę i wujka Wysockich, którzy zmarli w czasie wojny. Żegnając się z bliskimi szczególnie czule ucałował młodszą siostrę Helenę. Nie przypuszczał, że zobaczy ją dopiero po trzydziestu latach, w jakże odmiennych okolicznościach.
14 stycznia 1915 roku Rokossowski podążył ze szwadronem nad Bzurę. Żołnierzom dawały się we znaki silne mrozy, a następnie odwilż, w czasie której Niemcy szturmowali pozycję Rosjan. Wielu dragonów utonęło w falach wezbranej Bzury. Pozycyjna wojna była dla kawalerii szczególnie uciążliwa.
W początkach lipca cała 5 dywizja, w której służył Rokossowski, przerzucona została na północny odcinek frontu w rejon Poniewieży – Szwali, gdzie Niemcy rozpoczęli natarcia na Rygę. Podczas walk w tym rejonie, za zdobycie baterii artylerii niemieckiej, Rokossowski przedstawiony został do odznaczenia Krzyżem św. Jerzego III stopnia.
W sierpniu 1915 roku Rokossowski otrzymał awans na starszego dragona, wraz ze Stronkiewiczem zakwalifikowani zostali do specjalnego pododdziału zwiadowczego. Prowadzili rozpoznanie na terenie zajętym przez wroga. Za jeden z udanych wypadów 6 maja 1916 roku starszy dragon Rokossowski, kapral Mokrzycki i inni zwiadowcy otrzymali Medale św. Jerzego III stopnia. W zwiadowczym pododdziale Rokossowski zaprzyjaźnił się z podoficerem 5 szwadronu, Adolfem Juszkiewiczem. Starszy od niego o siedem lat wilnianin służył w pułku od 1910 roku. Związana między tymi ludźmi nić sympatii okazała się trwała, a w przyszłości odegrała niemałą rolę w rewolucyjnej działalności Konstantego.
W końcu 1916 roku dwudziestoletniego Rokossowskiego skierowano do szkoły podoficerskiej. Armia carska odczuwała bowiem coraz dotkliwiej brak kadr dowódczych wszystkich szczebli. Ze szkoły wyniósł wiele umiejętności dowódczych, które potrafił później wykorzystać w szeregach Armii Czerwonej. Po powrocie ze szkoły 29 marca 1917 roku awansował na stopień kaprala.
Był dwukrotnie ranny na froncie, trzy razy odznaczono go za odwagę Krzyżem Świętego Jerzego.
Okres rewolucji
W 1918, w związku z działaniami rewolucji październikowej, w jego oddziale doszło do podziału: część żołnierzy opuściła jednostkę, a pozostali wstąpili do nowo formowanego wojska. Konstanty wstąpił do Armii Czerwonej, natomiast jego brat powrócił do Warszawy, gdzie został policjantem. W tym roku zmienił swoje otcziestwo na „Konstantinowicz”. Po rozformowaniu Pułku Kargopolskiego koło Wołogody, około 100 dragonów wstąpiło do czerwonogwardyjskiego oddziału. Wierni tradycji żołnierze pozostawili mu nazwę "kargopolski". Na dowódcę wyznaczyli Adolfa Juszkiewicza, na zastępcę Konstantego Rokossowskiego.
Pierwsze radzieckie odznaczenie bojowe – Order Czerwonego Sztandaru – Rokossowski otrzymał za skuteczną szarżę kawaleryjską na stanowiska artylerii białogwardzistów w okolicach Iszyna. Później został poważnie ranny w bark (trafił na pewien czas do szpitala) podczas natarcia na sztab kołczakowców rozlokowanych w miejscowości Karaluna. Ranę tę miał tam otrzymać od uderzenia szablą znajdującego się w sztabie gen. Woskriesienskiego, który w starciu tym zginął od kuli z pistoletu.
Drugim Orderem Czerwonego Sztandaru odznaczono Rokossowskiego na Dalekim Wschodzie – podczas walk z liczącą 10 tysięcy żołnierzy białogwardyjską armią kurlandzkiego barona Ungerna von Sternberga– za odblokowanie otoczonego batalionu piechoty; starcie to przypłacił kolejną ciężką raną.
Rokossowski walczył w wojnach domowych: w Rosji Sowieckiej i w Mongolii jako dowódca dywizjonu, a potem pułku kawalerii, był kilkakrotnie ranny i odznaczony za odwagę i umiejętności dowódcze. W 1919 wstąpił do Rosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików). We wrześniu 1924, jako dowódca 27 pułku kawalerii z Zabajkala, został skierowany do Wyższej Szkoły Kawalerii w Leningradzie (w czasie kursu Szkołę przemianowano na Kawaleryjskie Kursy Doskonalenia Dowódców i skrócono okres szkolenia z dwóch lat do jednego roku). We wrześniu 1925 wraz z Gieorgijem Żukowem ukończył ten kurs. Kolejno dowodził pułkiem, brygadą, dywizją i korpusem kawalerii. W latach 1926-1928 był instruktorem armii w Mongolii, w 1930 mianowany dowódcą 7 Samarskiej Dywizji Kawalerii, a później 5 Korpusu Kawalerii. 26 listopada 1935 został mianowany komdywem.
Represje stalinowskie
17 sierpnia 1937 stał się ofiarą czystek stalinowskich w ACz: oskarżony o szpiegostwo dla wywiadu japońskiego i polskiego. W czasie śledztwa połączonego z torturami – m.in. wybito mu 9 przednich zębów, złamano 3 żebra, uderzano go młotkiem po palcach nóg, wybito mu oko – trafił do więzienia Kresty w Leningradzie (17 sierpnia 1937 – 22 marca 1940). Pomimo tortur nie wyparł się narodowości polskiej i nie podpisał się pod oświadczeniem stwierdzającym jakoby miał być „polskim szpiegiem”. Wielokrotnie było przedstawiane jego rozstrzelanie.
Żonę z córką wysiedlono z Pskowa i skierowano na osiedlenie do Armawiru.
Życie uratowała mu osobista interwencja dawnego przełożonego, nowego dowódcy RKKA Marszałka Związku Radzieckiego Siemiona Timoszenki, który po niepowodzeniach Armii Czerwonej w wojnie fińskiej wyjednał u Stalina zwolnienie części oficerów, uwięzionych w okresie wielkiej czystki.
Rokossowski po zwolnieniu z więzienia długie lata trzymał mały pistolet Browning, aby w wypadku powtórnego aresztowania popełnić samobójstwo.
II wojna światowa
Początkowy okres wojny
W marcu 1940 amnestionowany, wysłany do sanatorium na Krymie i przywrócony do służby wojskowej. Został w czerwcu przyjęty przez ministra obrony S. Timoszenkę. Timoszenko wręczył mu nominację na stopień generała majora i wyznaczył na dowódcę 9 Korpusu Zmechanizowanego (mianowany generałem majorem – 4 czerwca 1940). Z Korpusem został dyslokowany w rejon Liali, gdzie uczestniczył w misji wyzwoleńczej Besarabii (oderwanej od Imperium Rosyjskiego w 1918) spod panowania rumuńskiego.
Od początku Wielkiej Wojny Ojczyźnianej dowodził 9 Korpusem Zmechanizowanym w bitwie pod Dubnem-Łuckiem-Brodami. Mimo niekompletnego stanu czołgów i transportu, wojska 9 zmechanizowanego korpusu, w czerwcu i lipcu 1941 roku aktywną obroną krzyżowały plany przeciwnika, cofając się tylko na rozkaz. Za skuteczne dowodzenie został przedstawiony do 4. Orderu Czerwonego Sztandaru.
11 lipca 1941 roku został wyznaczony dowódcą 4. Armii na południowym skrzydle frontu zachodniego. 17 lipca Rokossowski przybył do sztabu frontu zachodniego, jednak w związku z pogorszeniem sytuacji dostał polecenie kierowanie grupą operacyjną dla przywrócenia sytuacji w rejonie Smoleńska.
Zdobycie przez Niemców Smoleńska i wydostanie się z okrążenia 16. i 20. Armii, które wycofały się pomyślnie za Dniepr, wytworzyło sytuację w której doraźnie sformowane grupy operacyjne nie miały racji bytu. Dowódca frontu 7 sierpnia powierzył Rokossowskiemu dowodzenie 16. Armią. Broniła ona głównego traktu ze Smoleńska na Wiaźmę. Na kierunku tym raz po raz przebijały się oddziały, które wyszły z okrążenia często aż znad granicy. Mimo wycieńczenia ludzie ci już po kilku dniach wzmacniali walczące szeregi.
16. Armia oraz kilka innych przygotowały operację zaczepną celem odbicia Smoleńska. Walki pod Jarcewem ukształtowały pogląd Rokossowskiego na metodę przełamywania umocnionych pozycji wroga. Główną wagę przykładał do umiejętnego współdziałania piechoty i artylerii. Dzięki temu rozpoczęte 1 września natarcie, mimo zaciekłego oporu nieprzyjaciela i jego przewagi zwłaszcza w powietrzu, nadwerężyło system obrony wroga, ułatwiając sąsiedniej 24. Armii odbicie 6 września Jelni. Próba wyzwolenia Smoleńska jednak się nie powiodła.
Po zakończeniu operacji dowódca 16. Armii Rokossowski otrzymał awans do stopnia generała lejtnanta, a dwie jej dywizje otrzymały miano gwardyjskich. Zdobytymi doświadczeniami podzielił się Rokossowski w dwóch artykułach: „Uderzenia, które wycieńczają wroga” i „Wrześniowe dni pod Jarcewem”. Oprócz osobistego męstwa i siły woli od pierwszych dni wojny cechowało Rokossowskiego dążenie do twórczego, nieszablonowego rozwiązywania problemów walki z przeciwnikiem, mającym przewagę liczebną i techniczną oraz znaczne doświadczenie bojowe. Nie lekceważył niczego, co mogło mieć wpływ na wyniki walki. Ze swym sztabem analizował przyczyny niepowodzeń, a wnioski wprowadzał w życie. Dużą wagę przywiązywał do przykładu osobistego wszystkich dowódców. Sam zresztą najczęściej znajdował się tam, gdzie ważyły się losy walki.
Na pierwszej linii pojawiał się często w odświętnym mundurze „W początkach naszej współpracy - wspominał członek rady wojennej 16. Armii Łobaczew - maniera ta, zjawiania się w okopach jak na paradę, zbijała mnie z tropu… Wkrótce jednak przekonałem się, że wszelki blichtr jest obcy Konstantemu Konstantynowiczowi. Właściwe mu były surowe normy, zgodnie z którymi dowódca obowiązany jest swą postawą, wyglądem zewnętrznym, aż do szczególików, wpajać wojskom atmosferę spokoju, wrażenie panowania nad sytuacją”. Swej postawie, kulturze osobistej i nieprzeciętnym cechom charakteru zawdzięczał Rokossowski wzrost popularności, a nade wszystko zaufanie przełożonych i uwielbienie podwładnych.
Hitlerowcy rozpoczęli 30 września operację pod kryptonimem „Tajfun”, mającą na celu okrążenia wojsk radzieckich na wschód od Smoleńska i zdobycie Moskwy. Udało im się wyjść na tyły 3. i 13. Armii Frontu Briańskiego oraz zagrozić armiom Frontu Zachodniego i Odwodowego. Po dwóch dniach walk Rokossowski otrzymał nieoczekiwany rozkaz przekazania swych wojsk 20 Armii i udania się ze sztabem 16 Armii w rejon Wiaźmy celem objęcia dowodzenia nad pięcioma odwodowymi dywizjami . Na żądanie Rokossowskiego dziwny rozkaz został potwierdzony pisemnie. Nie pozostawało mu nic innego, jak przekazać wojska i udać się w nieznane.
W gorących więc dniach ofensywy niemieckiej, której pierścień okrążenia zamykał się właśnie pod Wiaźmą, znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Obiecanych dywizji nie otrzymał, nie miał też łączności ze sztabem frontu. Wyślizgując się z zamykanych kleszczy niemieckiego okrążenia, zdołał zebrać i uporządkować po drodze znaczne oddziały, które stały się zalążkiem odtworzonych jednostek 16. Armii. Zgodnie z rozkazem nowego dowódcy Frontu Zachodniego, gen. armii Żukowa, 14 października znalazł się pod Wołokołamskiem w sytuacji przypominającej lipcowe dni pod Jarcewem, teraz posiadał zgrany i zaufany sztab i wszystkie środki łączności. Na organizację obrony na stukilometrowym froncie miał jednak zaledwie dwa dni. Jej szkielet oparł o zagarniętą uprzednio 18. Moskiewską Dywizję pospolitego ruszenia, przybyłą z Kazachstanu 316 Dywizję gen. Panfiłowa, 3. Korpus Kawalerii gen. Dowatorowa, który dopiero co wyszedł z okrążenia, oraz szkolny pułk tzw. Kremlowskich Kursantów.
W rozciągniętej cienkiej linii obrony 16. Armii Dywizja Panfiłowska miała przejąć główny impet nieprzyjacielskiego uderzenia. Na tym kierunku, wspólnie z gen. Kazakowem, skoncentrował Rokossowski większość artylerii. Ryzyko opłaciło się. Nieprzyjaciel rzeczywiście uderzył na panfiłowców, którzy mimo znacznych strat i braku doświadczenia bojowego uporczywie bronili swych pozycji. Ich pełne poświęcenia bohaterstwo, opisane w książce Aleksandra Beka „Szosa wołokołamska”, trwale zapisało się w historii tych trudnych dni. Również korpus Dowatowa i Kremlowscy Kursanci walczyli na śmierć i życie. Mimo to musieli się cofać. Po dziesięciodniowych uporczywych walkach 27 października armia oddała Wołokołamsk. Na tym jednak natarcie nieprzyjaciela wygasło. Oddanie Wołkołamska przysporzyło Rokossowskiemu wiele przykrości. Do sztabu armii przybyła specjalna komisja śledcza. Wszyscy zrozumieli, że Kwatera Główna nie może przechodzić do porządku nad utratą coraz to nowych miast u samych wrót Moskwy. Komisja musiała jednak przyznać, iż zarówno gen. Panfiłow, jak i dowódca armii nie mieli żadnych możliwości utrzymania Wołkołamska.
Dwa tygodnie potrzebowali Niemcy na wznowienie natarcia. 7 listopada, zamiast przygotowanej defilady Wehrmachtu, u stóp Mauzoleum Lenina odbyła się tradycyjna defilada Armii Czerwonej. W przededniu święta rewolucji dowódca 16. Armii w artykule opublikowanym w centralnej prasie pisał: „mimo iż walki o Moskwę trwają i niebezpieczeństwo nad stolicą nie osłabło, już teraz można konstatować fiasko planów hitlerowskiego dowództwa…”
W trakcie dwutygodniowego spokoju na froncie otrzymał Rokossowski od gen. Żukowa nieoczekiwaną propozycję organizacji armii konnej, na czele której miałby działać na tyłach nieprzyjaciela. Zdecydowanie ją odrzucił stojąc na stanowisku, iż w dobie masowego użycia czołgów i lotnictwa era konnych armii bezpowrotnie minęła. Przekonywujące argumenty Rokossowskiego wpłynęły na zaniechanie tej koncepcji.
Bitwa o Moskwę
Wznowione przez Niemców 15 listopada natarcie kleszczowe na Moskwę zostało zaplanowane dwoma głównymi uderzeniami: na północy - w kierunku Klina i Sołniecznogirska, i na południu - w kierunku Tuły. Pancerny taran północnego ugrupowania uderzył na wojska 30. Armii gen. Leluszenko i 16. Armii gen. Rokossowskiego.
Dwa tygodnie spokoju wykorzystał dowódca 16. Armii na umocnienie się na nowych pozycjach. Tak jak pod Wołkołamskiem główną rolę odegrali panfiłowcy, tak teraz niedawno przybyła 78. Dywizja płk. Biełbordowa. Oprócz niej armia wzmocniona została czterema niepełnowartościowymi dywizjami kawalerii i dwiema brygadami pancernymi, liczącymi po zaledwie kilkanaście czołgów. Na czele jednej z tych brygad stał późniejszy dowódca armii pancernej, płk Katukow.
Wykorzystując prawie trzykrotną przewagę nieprzyjaciel spychał wojska 16. Armii coraz bliżej Moskwy. Frontu jednak nie przerwał. Nie tylko Rokossowski, lecz wszyscy przeżywali dramatyczne chwile. Jak wspomina marszałek Żukow, Stalin zwrócił się do niego z prośbą, by niczego nie ukrywając odpowiedział mu, czy wierzy w utrzymanie Moskwy. Żukow odpowiedział twierdząco, lecz zażądał dodatkowych dwóch armii i dwustu czołgów, Stalin obiecał przysłać jedynie armię. Czołgów w rezerwie już nie było. Szerokim echem po całym kraju odbiły się wówczas słowa politruka Kłoczkowa, który na czele dwudziestu ośmiu panfiłowców zagrodził drogę niemieckim czołgom: „Rosja jest wielka, lecz cofać się nie ma dokąd. Za nami Moskwa.”
Po trzech dniach walk wykrwawione wojska niemieckie przeniosły ciężar natarcia bardziej na północ, na Klin. Rokossowski znalazł się z niewielką ochroną w mieście do którego wdzierały się niemieckie czołgi. Wszystkie będące do dyspozycji pododdziały zaangażowane zostały już do walki. Trzeba było pospiesznie przerzucić wojska z jednego odcinka na drugi. Pod ostrzałem nieprzyjacielskich czołgów odtwarzał Rokossowski linie obronne wszędzie tam, gdzie tylko nieprzyjaciel zaczynał uzyskiwać powodzenie. Bez snu, wykazując niespożyte wprost siły przebywał wśród walczących wojsk. Zdawał sobie sprawę z tego, że nadchodzi czas przełomu. Nieprzyjacielskie natarcie rzeczywiście utknęło u wrót Moskwy.
W pierwszych dniach grudnia hitlerowcy nie byli już zdolni do poczynienia ani jednego kroku naprzód. 5 grudnia wojska radzieckie przeszły do przeciwnatarcia. Między 30. a 16. Armię wprowadzono do walki armie rezerwowe - 20. i 1. uderzeniową. 16. Armia wzmocniona została trzema brygadami piechoty skierowała główny wysiłek na zdobycie Kriukowa - wyzwolonego 8 grudnia. W tym dniu Hitler podpisał słynny rozkaz nr 39 - o przejściu do strategicznej obrony. Krok ten motywował trudnościami w zaopatrzeniu i przedwczesną zimą. Było to otwarte przyznanie się do klęski niemieckiej ofensywy na Moskwę i krachu planu „Barbarossa” .
Zima, do której Niemcy rzeczywiście nie przygotowali się, sprawiła w gruncie rzeczy większe trudności nacierającym wojskom radzieckim. Znaczne opady śniegu utrudniały manewr, nieliczne zaś drogi były naszpikowane najrozmaitszymi minami-pułapkami. Dowództwo frontu żądało stosowania bardziej manewrowych form walki. Wspaniały przykład manewru w zdobyciu Zalewu Istrinskiego dała 16. Armia. Rokossowski podzielił ją na trzy grupy, które współdziałając ze sobą, obeszły zalew i zajęły miasto Woskriesiensk. W centralnych gazetach radzieckich ukazał się 13 grudnia komunikat o tym wydarzeniu ze zdjęciem gen. Rokossowskiego. Od tej pory przestał być tajemniczym „generałem R”. Nazwisko jego stawało się coraz bardziej głośne również poza granicami Kraju Rad.
Sukcesy wojsk radzieckich pod Moskwą zaskoczyły świat zachodni. Korespondenci i dyplomaci zagraniczni ze zdumieniem oglądali podmoskiewskie pobojowiska. Nie osłabiając tempa natarcia 16. Armia zdobyła Wołokołamsk. Dywizje jej jednak wykruszyły się, liczyły zaledwie 2-3 tysiące żołnierzy. Nieprzyjaciel ponadto panował w powietrzu. Przeciwnatarcie wygasło. Rokossowski otrzymał 21 stycznia nieoczekiwany rozkaz, przypominający wydarzenia sprzed kilku miesięcy „Przekazać związki taktyczne sąsiadom, zwłaszcza 5. Armii, samemu zaś ze sztabem zgłosić się do dyspozycji dowództwa frontu”. Po raz trzeci więc w trakcie ostatniego półrocza kazano mu zostawić swe wojska i jak się okazało - organizować działania w nieznanym terenie. Tym razem skierowano go na południowe skrzydło frontu, w rejon Suchiniczi.
Suchinicze, ważny węzeł kolejowy na linii Briańsk-Kaługa, zostały odbite, lecz ponownie utracone przez wojska 10. Armii. Dowódca frontu polecił Rokossowskiemu wraz ze sztabem przejąć te wojska, zorganizować nową 16. Armię, a nade wszystko odbić Suchinicze. Trudne zadanie wykonał niespodziewanie łatwo. Nie przestrzegając maskowania w eterze wystraszył Niemców, iż w rejonie Suchinicz przebywa rzekomo cała 16. Armia. Zanim ruszyło natarcie, nieprzyjaciel w panice opuścił miasto.
Sytuacja nowo tworzonej 16. Armii nie była jednak łatwa. Brakowało wszystkiego, a zwłaszcza ludzi. Dowództwo żądało zaś działań zaczepnych. Organizował więc Rokossowski kolejne uderzenia na niemieckie punkty oporu. W czasie przygotowania jednego z takich uderzeń, 8 marca, odłamek przypadkowego pocisku zranił go ciężko w plecy. Stało się to na kwaterze, gdy podpisywał rozkaz do natarcia w obecności swych współpracowników. Wspominając o okolicznościach tego zdarzenia, Rokossowski pisze: „Uprzednie rany odniosłem w ogniu walki. Wrogowie stawali twarzą w twarz. I oto trzecia rana… w pokoju, z piórem w ręku, od przypadkowego wybuchu pocisku… Inne czasy, inna wojna. Inne stanowisko”.
Do końca maja przebywał Rokossowski w moskiewskim szpitalu. Opiece wybitnych lekarzy i silnemu organizmowi zawdzięczał stosunkowo szybki powrót do zdrowia. Nie zapomnieli o nim towarzysze broni z 16. Armii, odwiedzając go przy każdej okazji. Z Nowosybirska przybyły do Moskwy żona i córka, którym zapewniono mieszkanie. Życie w stolicy Kraju Rad wracało stopniowo do normy. Ustały niemal zupełnie naloty, poprawiło się zaopatrzenie.
Okres leczenia Rokossowski wykorzystywał na studiowanie literatury fachowej i analizę dotychczasowych doświadczeń. Wojna bowiem dopiero zaczynała się, choć jak się wydawało, najcięższy okres kraj i armia miały za sobą. Wbrew zaleceniom lekarzy opuścił szpital, postanawiając dokończyć kurację na froncie. Przybył do armii, gdy przygotowywano nową operację zaczepną. Nie spełniła ona jednak oczekiwań, a w początku lipca otrzymał rozkaz nominacyjny. Żegnał się z 16. Armią – tym razem na zawsze.
Właśnie pod Moskwą Rokossowski zdobył dowódczy autorytet. Za bitwę pod Moskwą Rokossowski został nagrodzony Orderem Lenina.
Bitwa stalingradzka
Nominacja na dowódcę Frontu Briańskiego była niewątpliwie wyrazem wysokiej oceny walorów dowódczych Konstantego Rokossowskiego. Kwatera Główna wyraziła też zgodę na nominację najbliższych jego współpracowników sztabowych. W trakcie dwumiesięcznego dowodzenia Frontem Briańskim, pozostającym poza zasięgiem zasadniczych działań wojennych, Rokossowski zdobył doświadczenie organizacyjne, nieosiągalne dla dowódcy armii. Złożyły się na nie bezpośrednie kontakty z Kwaterą Główną i Naczelnym Dowódcą, szersza skala odpowiedzialności i nowe metody rozwiązywania problemów operacyjnych. Dzięki inteligencji i osobistej kulturze, ujmującej podwładnych, szybko opanował nowe obowiązki. Dotychczasowe grono współpracowników powiększyło się na trwałe o dwóch nowych: szczególnie oddanego mu gen. Paweła Batowa ówczesnego zastępcę dowódcy frontu, a późniejszego dowódcę 65. armii oraz kwatermistrza, gen. Nikołaja Antipienkę.
"Rokossowski – napisał po latach gen. Batow – nie znosił samotności, stale pracował ze swoim sztabem. Najczęściej spotykaliśmy go w oddziale operacyjnym lub w pokoju szefa sztabu. Przychodził, pytał o kłopoty w pracy, pomagał radą i doświadczeniem, proponował przemyślenie takiego lub innego wariantu przyszłych działań. Zawsze skupiony, umiejętnie przydzielał pracę swoim zastępcom, szefom rodzajów wojsk, sztabowi, radzie wojennej i zarządowi politycznemu. Wszystko to stwarzało wyjątkowo pogodną atmosferę; każdy człowiek chciał odważniej myśleć i równie odważnie działać...".
Spokój na Froncie Briańskim ciążył Rokossowskiemu co raz bardziej. Wszak od 28 czerwca trwały na południu gigantyczne zmagania. Jednym w nich udziałem Rokossowskiego było przekazywanie, na prośbę głównodowodzącego, coraz to nowych związków taktycznych na odcinek stalingradzki. I oto nieoczekiwanie otrzymał rozkaz natychmiastowego przybycia do Moskwy, a stamtąd wyjechał do Stalingradu.
Letnia kampania niemiecka rozwijała się w wielkim łuku Donu i na północnym Kaukazie. Główne uderzenia utworzonej w początkach lipca Grupy Armii "B" kierowało się na Stalingrad. Ogromnym wysiłkiem wojska i ludności cywilnej organizowano rubieże obronne, hamując postęp niemieckiej ofensywy. jednak 25 sierpnia korpus pancerny 6. Armii niemieckiej przedarł się nad Wołgę, na północ od Stalingradu, odcinając 62. Armię od pozostałych sił Stalingradzkiego Frontu. Wojska hitlerowskie rozpoczęły 13 września szturm miasta wdzierając się w poszczególne jego dzielnice.
Taka była sytuacja, gdy samolot z Żukowem i Rokossowskim wylądował w pobliżu Stalingradu. Samochodami udali się do stanowiska dowodzenia frontu, na lewym brzegu Wołgi. Oglądana jeszcze z samolotu chmura dymu spowiła całe miasto. Panorama płonącego i walczącego miasta wywierała ogromne wrażenie. Niepowodzenie operacji mających na celu połączenie 62. Armii z resztą wojsk frontu skłoniły radzieckie dowództwo do reorganizacji systemu dowodzenia. Front Stalingradzki przemianowano na Doński, Front Południowo-Wchodni zaś na Stalingradzki. Dowódcą Frontu Dońskiego mianowano gen. Rokossowskiego, który uporządkował i skonsolidował wojska oraz usprawnił system dowodzenia. Zaprzestał też bezowocnych natarć na wygodniejsze, tzw. panujące pozycje niemieckie zad Wołgą. Wzmocnił przede wszystkim obronę, zwłaszcza przyczółki na lewym brzegu Donu, które miały odegrać ogromną rolę w przyszłej kontrofensywie. W uporządkowaniu wojsk frontu znacznej pomocy udzielili mu starzy towarzysze walk, którzy na jego prośbę przybyli z Frontu Briańskiego. Do grupy najbliższych stałych współpracowników dołączył wówczas dowódca 16 armii lotniczej, gen. Rudenko.
Warunki pracy oraz nastrój Rokossowskiego w tym okresie oddaje list do żony i córki, w którym między innymi pisze: "Upodobniłem się do wędrownego ptaka i pofrunąłem na południe. Do pracy przystąpiłem od pierwszego dnia: z całym rozjuszeniem i nagromadzoną złością skierowałem wysiłki na zniszczenie fryców- tej zarazy... Nadchodzi czas, gdy będą oni bici tak, jak za Aleksandra Newskiego i pod Grunwaldem... Teraz kilka słów o sobie. Jestem zdrów i rześki. W ciągu kilku dni mieszkałem w wąwozie, ziemiance, a częściej bywałem w drodze. Teraz mieszkam czasowo w drewnianym domku...
Żadnej roślinności. Gołe wzgórza i stepy. Od kilku dni wieje silny wiatr i podnosi tumany piachu. Trzeba będzie zamówić sobie okulary, gdyż bolą mnie oczy. Za to zębów nie trzeba czyścić - czyszczą się piaskiem... Bardzo tęsknię za wami. Świadomość tego, że tam w oddali żyją drogie mi dwie istoty myślące o mnie, wlewa ciepło w moją duszę, dodaje mi siły i energii..."
Bitwa o Stalingrad weszła w fazę kulminacyjną. Podobnie jak w grudniu 1941 roku pod Moskwą możliwości ofensywne wojsk niemieckich uległy wyczerpaniu. Kwatera Głowna radzieckiego dowództwa opracowała plan przeciwnatarcia. O jego przygotowaniu powiadomiono Rokossowskiego już w październiku, a po naradzie 3 listopada, której przewodniczył gen. Żukow, rozpoczęło się intensywne przygotowywanie natarcia. Pracę w sztabie łączył Rokossowski z częstym pobytem w wojskach. W czasie inspekcji 65. Armii gen. Batowa przeprawił się na Kletski przyczółek, wdając się swoim zwyczajem w rozmowę z żołnierzami. W jej trakcie jeden ze starszych sierżantów usiłował podsunąć mu myśl o zatrzaśnięciu Niemców w pułapce. Rozweselony Rokossowski zażartował, iż rozmówca powinien zostać marszałkiem.
Sowiecka kontrofensywa pod Stalingradem rozpoczęła się 19 listopada. Wojska Frontu Dońskiego miały rozgromić przeciwnika w małym łuku Donu, a następnie przystąpić wespół z wojskami Frontu Stalingradzkiego, do likwidacji okrążonej 6. Armii niemieckiej. Już 23 listopada pierścień okrążenia zamknął się. Okazało się jednak, że rozgromienie niemieckich wojska z marszu przerasta możliwości Frontu Dońskiego i trzech armii Frontu Stalingradzkiego. Szacowane bowiem na 85-90 tysięcy okrążone wojska były w rzeczywistości kilkakrotnie liczniejsze. Skrócenie frontu umożliwiło ponadto Niemcom zagęszczenie szyków bojowych i zorganizowanie silnej obrony. Front Doński nie miał jednostek szybkich, zwłaszcza pancernych. Nie posiadał też artylerii wielkiego kalibru.
Likwidację okrążonej 6. Armii trzeba było odłożyć. Wpierw odparto natarcie feldmarszałka Mansteina. W surowych warunkach zimy, z mrozami sięgającymi 30 stopni C radzieckie oddziały stacjonowały w odkrytym stepie wykorzystując wąwozy i jary, rzadziej okopy i ziemianki. Wszyscy jednak wierzyli w sukces.
Dopiero 27 grudnia zapadła decyzja o realizacji operacji "Pierścień". Powierzono ją Rokossowskiemu, przekazując mu trzy armie Frontu Stalingradzkiego. Odwiedził je po kolei. Szczególnie wrażenie wywarła na nim postawa żołnierzy 62. Armii broniącej resztek Stalingradu i jej dowódcy, gen. Czujkowa. Wspólnie z przedstawicielem Kwatery Głównej, generałem – późniejszym marszałkiem artylerii – Woronowem, przygotował Rokossowski propozycję kapitulacji, wystosowaną do dowódcy 6. Armii, Paulusa. Jak wspomina - projekt ten zrodził się w sylwestrowy wieczór spędzony wspólnie między innymi z Wandą Wasilewską i jej mężem, Aleksandrem Korniejczukiem.
Po odrzuceniu propozycji kapitulacji rozpoczęto 10 stycznia 1943 roku operację "Pierścień". Już 25 stycznia wojska radzieckie wdarły się do Stalingradu od zachodu, a w następnym dniu połączyły się się z jednostkami 62. Armii. Okrążone wojska niemieckie rozbite na dwie grupy zaczęły się poddawać. Grupa południowa, w której znajdował się feldmarszałek Paulus, skapitulowała 31 stycznia a dwa dni później – grupa północna. Paulus poddając się do niewoli przekazał Rokossowskiemu swój pistolet w geście honorowego poddania się. Rokossowski ów pistolet zachował do śmierci, nosząc go cały czas przy sobie, aby odebrać sobie życie na wypadek gdyby miał zostać ponownie aresztowany jak w 1937 roku.
Z pogromem armii Paulusa związało się na trwałe imię Konstantego Rokossowskiego. W specyficznym rodzaju działań potrafił on umiejętnie wykorzystać siły i środki, pozbawić przeciwnika jakiejkolwiek inicjatywy, zmusić go do pasywnej obrony i kapitulacji. Wraz z pięcioma innymi bohaterami bitwy stalingradzkiej - przedstawicielami Kwatery Głównej: Żukowem, Wasilewskim i Woronowem oraz dowódcami frontów: Jeremienką i Watutinem - Rokossowski mianowany generałem-pułkownikiem, otrzymał nowo ustanowiony Order Suworowa I klasy.
Bitwa na Łuku Kurskim
Po zakończeniu operacji stalingradzkiej Rokossowski został dowódcą nowo tworzonego Frontu Centralnego. Jego trzonem miał być sztab, dwie armie ogólnowojskowe i armia lotnicza rozwiązanego Frontu Dońskiego. Miał się on rozwinąć w rejonie Jelca, między frontami Briańskim i Woroneskim. Cały luty i marzec spędził Rokossowski na borykaniu się z przerzucaniem na znaczną odległość wojsk i sprzętu. Mimo iż część wojsk wciąż znajdowała się w drodze, trzeba było rozwijać ofensywne działania na kierunku Briańsk-Orzeł. Opór wojsk niemieckich wciąż jednak wzrastał i Front Centralny zmuszony został w końcu marca przejść do obrony na północnym ramieniu tzw. Łuku Kurskiego.
Rezultat bitwy stalingradzkiej i klęska na Kaukazie wstrząsnęły niemiecką machiną wojenną. Wydarzenia roku 1943 musiały przesądzić losy wojny. Strona niemiecka miała nadzieję przejęcia inicjatywy strategicznej poprzez rozstrzygnięcie decydującej batalii za pomocą nowych czołgów: "Tygrysów" i "Panter". Zamierzono ją rozegrać właśnie na Łuku Kurskim.
Zamiar przywódców III Rzeszy został w porę rozszyfrowany przez dowództwo radzieckie. Przyjęto wariant załamania nieprzyjacielskiego natarcia w głęboko urzutowanej obronie oraz przejścia do kontrnatarcia. Po raz pierwszy w ciągu dwóch lat wojny strona radziecka zastosowała obronę nie wymuszoną, lecz jako korzystniejszy wariant działania. Z chwilą podjęcia powyższych decyzji dowództwo Frontu Centralnego opracowało plan organizacji obrony, w którym trafnie określono główny kierunek nieprzyjacielskiego natarcia na linii Orzeł-Kursk. Na kierunku tym skoncentrowano prawie całą ciężką artylerię i przeciwpancerną w liczącym siedemset dział korpusie artylerii przełamania. Odpowiednio wzmocniono też armie ogólnowojskowe. Stany osobowe dywizji wzrosły średnio do 7400 żołnierzy.
Jeszcze przed niemiecką ofensywą, w drugiej połowie czerwca rozgorzały zacięte walki o panowanie w powietrzu. Jeden z niemieckich nalotów na sztab frontu o mało nie skończył się dla Rokossowskiego tragicznie. Tylko dzięki zbiegowi okoliczności generał ocalał – przed zbombardowaniem jego kwatery wyszedł wcześniej niż zwykle do stołówki.
W nocy z 4 na 5 lipca niemiecki jeniec zeznał, iż o godzinie trzeciej rozpocznie się natarcie. Rokossowski zdecydował się wówczas na wykonanie artyleryjskiego ostrzału. Po wykonaniu trzydziestominutowego kontrprzygotowania nastąpiło kilka godzin oczekiwania, po których okazało się, że niemieckie natarcie rzeczywiście się rozpoczęło: feldmarszałek Kluge wprowadzając do walki prawie pięćset czołgów uderzył na 13. armię, oraz lewe skrzydło 48. armii i prawe 70. armii. Rozpoczęła się operacja "Cytadela", podczas której Niemcy włamali się w obronę Frontu Centralnego na około dziesięć-dwanaście kilometrów. Po dwutygodniowych walkach obronnych rozpoczęło się radzieckie kontrnatarcie, podczas którego 5 sierpnia wyzwolono miasto Orzeł. Na cześć jego zdobywców oddano w tym dniu w Moskwie pierwszy w historii wojny salut artyleryjski – dwanaście salw ze stu dwudziestu czterech dział. Saluty takie na cześć zwycięstw w walkach od tej pory strzelano w Moskwie do końca wojny.
Po bitwie kurskiej inicjatywa strategiczna przeszła całkowicie w ręce radzieckie. Analizując ją z perspektywy lat marszałek Rokossowski polemizował z poglądami, iż ugrupowanie niemieckie na odcinku Frontu Centralnego było słabsze niż na południu i że temu głównie należy przypisać większą efektywność jego obrony. Wyjaśnić należy, że na południu wojska niemieckie włamały się około trzydzieści pięć kilometrów w głąb Frontu Woroneskiego. W związku z tym w kulminacyjnym punkcie bitwy musiał Rokossowski wydzielić część wojsk do ewentualnej obrony Kurska z południa. Sukces swój przypisuje umiejętnej koncentracji sił, stosowaniu manewru, wyczuwaniu rozwoju wydarzeń i właściwej reakcji. Krytycznie ocenia natomiast pośpiech, z jakim przystąpiono do przeciwnatarcia rozdrabniając siły poszczególnych frontów.
Operacja Bagration
Z nastaniem wiosny 1944 roku radzieckie Naczelne Dowództwo przystąpiło do realizacji szeroko nakreślonych zadań letniej kampanii. Czwarte lato wojny sowiecko-niemieckiej przebiegało pod znakiem całkowitej inicjatywy strategicznej Armii Czerwonej. W marcu 1944 roku Konstantemu Rokossowskiemu przedstawiono ogólny plan letniej operacji zaczepnej. Jego front 1. Białoruski, miał współdziałać przez poleskie błota z 2. frontem Białoruskim. Biorąc pod uwagę historyczne doświadczenia działań tym rejonie Rokossowski zaproponował połączenie obydwu frontów. Choć nie bez oporu i niechęci Naczelnego Dowództwa ze Stalinem i Żukowem na czele.
Stalin zwołał naradę dowódców, aby przedyskutować propozycje zlikwidowania wybrzuszenia linii frontu na Białorusi przez otoczenie i zniszczenie Grupy Armii Środek na wschód od Mińska. Ważnym momentem była wypowiedź Rokossowskiego, upierającego się przy tym, by jego 1 Front Białoruski wykonał koncentryczne uderzenie na Bobrujsk, wzdłuż obu brzegów Berezyny, zamiast jednego zmasowanego natarcia, za którym optował Stalin. Stalin dwukrotnie prosił go o opuszczenie sali dla "przemyślenia sprawy". Za drugim razem Mołotow i Malenkow wyszli za Rokossowskimi zapytali, czy "zdaje sobie sprawę z kim się spiera?". Rokossowski, który miał za sobą 3 lata łagrów, nie zamierzał ustąpić i oświadczył, ze poda się do dymisji ,,jeżeli dowództwo nie zaakceptuje jego planu. Gdy Rokossowski po raz trzeci przedstawił swoja koncepcje, Stalin wyraził zgodę, stwierdzając, ze lubi generałów, którzy znają swoje rzemiosło i maja własne zdanie.
W wyniku tego został utworzony front-gigant o długości ponad siedmiuset kilometrów, liczący dziewięć armii ogólnowojskowych, jedną pancerną, dwie lotnicze, sześć korpusów pancernych i kawalerii oraz Dnieprowską Flotyllę Wojenną. 1. Front Białoruski miał wziąć udział wpierw prawym skrzydłem w operacji białoruskiej, a następnie lewym skrzydłem w operacjach na terenie Polski. Pierwsza operacja miała kryptonim „Bagration”. Dowództwo tego frontu powierzono Konstantemu Rokossowskiemu. Choć marszałek Gieorgij Żukow wciąż jednak nie wierzył w sukces lewego, południowego uderzenia na Bobrujsk. Jeszcze przed rozpoczęciem działań twierdził, iż z północnego kierunku będzie musiał wraz z 3. armią gen. Gorbatowa wyciągnąć przez Berezynę z bagien Rokossowskiego wraz z 65. armią gen. Pawła Batowa. Stało się jednak odwrotnie i już w trzecim dniu bitwy Żukow przyznał Rokossowskiemu rację.
Po okrążeniu i likwidacji bobrujskiego ugrupowania nieprzyjaciel już 28 czerwca rozpoczęła się operacja na Mińsk. Wykonały ją wojska nie sąsiadujących ze sobą frontów 1. i 3. Frontu Białoruskiego. Tym ostatnim dowodził gen. Czerniachowski. Przeszło sto tysięczne zgrupowanie niemieckie w rejonie Mińska zostało okrążone 4 lipca. Dwa tygodnie później ponad pięćdziesiąt siedem tysięcy hitlerowskich żołnierzy i oficerów wziętych do niewoli przeszło ulicami Moskwy. Tymczasem wojska marszałka Rokossowskiego (stopień marszałka ZSRR otrzymał 29 czerwca) kontynuowały natarcie na Baranowicze i Brześć. Nadszedł czas działania dla lewego skrzydła frontu.
Przygotowania do operacji zaczepnej lewego skrzydła 1. Frontu Białoruskiego rozpoczęły się już w końcu kwietnia. Plan operacji został zaakceptowany 23 maja, a w pierwszej połowie czerwca Konstanty Rokossowski przeprowadził inspekcję armii lewego skrzydła frontu. Z pomocniczego stanowiska dowodzenia w Sarnach odwiedził też podporządkowaną mu operacyjnie, jeszcze 29 kwietnia, 1. Armię Polską skoncentrowaną w rejonie Kiwerc. W swych wspomnieniach odwiedzinom tym poświęca sporo miejsca. Pisze o wzruszeniu, z jakim jechał na to spotkanie, o wrażeniu, jakie ono na nim wywarło. Wszystko było dlań tu nowe, nie znane. Mundury, sztandary, musztra, komenda. Próbował po latach rozmawiać po polsku. Zaskakiwało to rozmówców, mimo iż oficerów sowieckich pochodzenia polskiego było w tym czasie w Wojsku Polskim niemało. Po kilku dniach spędzonych na rozmowach z gen. Zygmuntem Berlingiem, członkami rady wojennej, dowódcami i żołnierzami pożegnał towarzyszy broni w przekonaniu, iż mimo braków w wyszkoleniu już wkrótce będą stanowić pełnowartościową armię.
Po miesiącu znalazł się znów w Sarnach. Przygotowania do operacji lewego skrzydła frontu weszły w decydującą fazę. W czwartym jej dniu miała wejść do walki 1. Armia Polska, lecz większość jej artylerii użyto już do przełamania niemieckiej obrony nad Bugiem. Jak wspomina ówczesny dowódca grupy artyleryjskiego wsparcia, płk Krzysztofowicz, "w przededniu operacji w sztabie frontu wyczuwało się atmosferę spokoju i pewności... Marszałek interesował się każdym szczegółem mojej pracy... Mogłem ocenić człowieka, o którym wówczas mówili wszyscy żołnierze frontu". Za umiejętne działania w przełamaniu niemieckiej obrony polscy artylerzyści otrzymali podziękowanie dowódcy 69. armii, gen. Kołpaczki.
20 lipca wojska sowieckie sforsowały Bug - 70. armia uderzyła na północ, z zamiarem obejścia Brześcia, a 47. na Białą Podlaską, by utworzyć zewnętrzny pierścień okrążenia twierdzy. Na Łuków-Siedlce skierowała się konno-zmechanizowana grupa gen. Kriukowa. Pozostałe armie nacierały na Chełm i Lublin. Wprowadzona do bitwy 2. armia pancerna rozpoczęła 22 lipca walki o Lublin. Włączyły się do niej zgrupowania AK i AL. Po dwóch dniach czterotysięczny garnizon skapitulował.
"Przypadł mi wielki zaszczyt przemawiania na manifestacji w Lublinie - wspominał Konstanty Rokossowski. Był to jeden z najszczęśliwszych dni mojego życia. Podchodzę do mikrofonu, zbieram myśli. Nie chciałem odczytać wcześniej przygotowanego tekstu, a po polsku, muszę się przyznać, jak dotąd nie przemawiałem. Rozpocząłem więc zwyczajnie: Drodzy obywatele wyzwolonej Polski, bracia i siostry! Nadeszła historyczna chwila wybawienia waszej wielce umęczonej ojczyzny z jarzma hitlerowskiego przez bratni naród radziecki..." Cytat ten pochodzi z książki "Sławni dowódcy", napisanej przez marszałka Iwana Bagramiana. Zbierając materiały do biografii, kilka razy rozmawiał z Rokossowskim. Pytał m.in. o przemówienie w do ludności Lublina. Z rozmów tych robił notatki, które później opublikował.
Tymczasem, nie tylko w Lublinie, wkraczającą Armię Czerwoną Polacy witali kwiatami. Generał Paweł Batow wspominał: "Nigdy nie zapomnę, jak we wsi Putkowice tamtejsi chłopi powitali jeden z naszych batalionów chlebem i solą mówiąc: Jesteście jedyną armią, która mogła przepędzić przeklętych faszystów".
Rokossowski jednak wiedział też o obawach Polaków, choć nie potrafił ich zrozumieć. Nie umiał zwłaszcza wczuć się w postawę Armii Krajowej. Dał temu wyraz, pisząc we wspomnieniach: "Po pierwszym spotkaniu z przedstawicielami tej organizacji pozostał nam gorzki osad. Otrzymawszy wiadomość, że w lasach na północ od Lublina znajduje się polskie zgrupowanie - 27. Dywizja AK, powzięliśmy decyzję posłania tam kilku oficerów naszego sztabu, aby nawiązać kontakty. Doszło do spotkania. Akowskie dowództwo zachowało się wyniośle. Odrzuciło propozycję współdziałania w walce przeciwko armii hitlerowskiej. Oświadczyło, że Armia Krajowa podporządkuje się wyłącznie rozkazom polskiego rządu emigracyjnego w Londynie i jego delegatury. Swój stosunek do nas zdefiniowali w sposób następujący: "Nie użyjemy broni przeciwko Armii Czerwonej, ale żadnych kontaktów z nią mieć nie chcemy".
O stanowisku AK Rokossowski niezwłocznie powiadomił Kwaterę Główną. W Moskwie przebywał w tym czasie premier rządu londyńskiego, Stanisław Mikołajczyk, zaniepokojony powstaniem PKWN. Starał się wysondować, jak Stalin wyobraża sobie istnienie dwóch polskich ośrodków rządowych. Podczas negocjacji poinformował szefa państwa radzieckiego o sytuacji w Polsce i krokach, jakie polskie podziemie zamierza podjąć w finałowym okresie walki z hitlerowskim okupantem. Wspominał m.in., że jest rozważana możliwość wywołania powstania w Warszawie.
Ku Bałtykowi, Odrze i Łabie
Dysponując siedmioma armiami ogólnowojskowymi, jedną pancerną i jedną lotniczą 2. Front Białoruski, którym od teraz dowodził Konstanty Rokossowski miał przeprowadzić operację zaczepną między Wisłą a Pojezierzem Mazurskim. W jej opracowaniu sięgnął do doświadczeń I wojny światowej. Postanowiono wykonać dwa uderzenia z przyczółków pod Różanem i pod Serockiem, przy czym to drugie uderzenie miało uniemożliwić przeciwnikowi wycofanie się za Wisłę i zapewnić nakazane współdziałanie z wojskami 1. Frontu Białoruskiego w ich natarciu na Poznań. Odcinek frontu od Ostrołęki do Augustowa miała utrzymać 50. Armia, na kierunku zaś obu uderzeń ześrodkowano 77% dywizji piechoty, 80% artylerii i 95% czołgów. Przyśpieszone o sześć dni – na skutek niemieckich działań w Ardenach – natarcie rozpoczęło się 14 stycznia. Dopiero jednak w trzecim dniu, gdy dzięki sprzyjającej pogodzie wprowadzono lotnictwo, obrona niemiecka ostatecznie załamała się. Wprowadzona do walki 5. APanc., która swe doświadczenie zdobyła pod Kurskiem i Biełogrodem, zdobyła Mławę otwierając drogę na Malbork.
20 stycznia Rokossowski otrzymał rozkaz zmiany kierunku uderzenia na północ i północny wschód. Dał bowiem o sobie znać nieprzewidziany przez Kwaterę Główną brak współdziałania z prawym sąsiadem – 3. Frontem Białoruskim. Okazało się bowiem, że zgodnie z uprzednimi przewidywaniami Rokossowskiego wschodniopruskie ugrupowanie Niemców stawiało wojskom 3. Białoruskiego szczególnie zacięty opór i trzeba go było odciążyć działaniami od południa. Pięć dni później 5. APanc. zablokowała Elbląg i doszło do Zalewu Wiślańskiego. Niemieckie ugrupowanie zostało odcięte i udaremniono próbę przebicia korytarza w rejonie Ornety.
Nowa dyrektywa Kwatery Głównej z 10 lutego nakazywała 2. Frontowi Białoruskiemu wyzwolenie Pomorza. Operację tę miał przeprowadzić Rokossowski siłami zmniejszonymi o cztery armie, w tym 5. pancerną, którą pozostawiono do dyspozycji 3. Frontu Białoruskiego kończącego operację wschodniopruską.
W walce o Pomorze wojska 2. Frontu Białoruskiego wyszły w rejon Szczecinka i Koszalina. W darze od żołnierzy 5 marca Rokossowski otrzymał trzy butelki bałtyckiej wody jako dowód i symbol odcięcia Niemców w rejonie Trójmiasta.
Do likwidacji niemieckiego zgrupowania nad Zatoką Gdańską Kwatera Główna przydzieliła frontowi 1. APanc. gen. Katukowa z 1. Brygadą Pancerną im. Bohaterów Westerplatte. Po zajęciu Słupska i sforsowaniu Łeby tzw. grupy szybkie frontu zbliżyły się od zachodu do Gdańska. Trójmiasto przekształcone w silny rejon oporu zaczęto szturmować 14 marca. Sopot i Oliwę opanowano 25 marca, a 1. APanc. osiągnęła Zatokę Pucką i uderzyła na Gdynię. W wyzwoleniu Gdańska walczyli czołgiści 1. Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte. Zatknęli oni 30 marca nad Dworem Artusa polską flagę. Następnego dnia marszałek Rokossowski otrzymał wiadomość o odznaczeniu go Orderem Zwycięstwa.
Po zdobyciu Trójmiasta Rokossowski dał wskazówki w sprawie rozminowania i uruchomienia niezbędnych urządzeń, następnie otrzymał nowe zadanie: przygotowania natarcia znad Odry. Zawrócenie wojsk przemieszczenie tyłów, przebazowanie lotnictwa, a zarazem zapewnienie obrony wybrzeża morskiego musiało zająć przeszło dwa tygodnie. Z trudem jednak uzyskał zgodę na opóźnienie natarcia 2. Frontu Białoruskiego o cztery dni. Natarcie rozpoczęły 16 kwietnia 1. Front Białoruski i 1. Ukraiński, a 20 kwietnia – 2. Białoruski.
Wcześniej, 10 kwietnia, Rokossowski wraz z dowódcami armii dotarł nad Odrę dla przeprowadzenia rekonesansu. Rozlanej rzeki, określonej poglądowo przez gen. Pawła Batowa jako "dwa Dniepry przedzielone Prypecią", broniły jednostki niemieckie 3. APanc. Walka o zdobycie przyczółków trwała pięć dni, a po załamaniu kontrataków niemieckich wojska 2 Frontu Białoruskiego ruszyły ku Łabie i wybrzeżom Bałtyku. 26 kwietnia zdobyto Szczecin, a 27 kwietnia Prenzlau, w którym znajdował się obóz jeńców wojennych. Były szef sztabu armii belgijskiej gen. Minkels wystosował w imieniu jeńców dziękczynne pismo do Rokossowskiego. Tego samego dnia burmistrz Argermunde wręczył marszałkowi symboliczne klucze do miasta. Następnego dnia wojska frontu przeszły do pościgu, a 3 maja w pobliżu Wittenberge spotkały się z wojskami 2. Armii Brytyjskiej. Oddziały 2 Armii uderzeniowej obchodząc Świnoujście przeprawiły się na wyspę Uznam i Rugię. Po raz pierwszy przyszło Rokossowskiemu wykonać wspólnie z Flotą Bałtycką operację desantowe. Dwie dywizje piechoty wysadzono na Bornholmie, biorąc do niewoli dwanaście tysięcy jeńców. Za ten czyn Rokossowski został odznaczony duńskim "Medalem Wyzwolenia". Świnoujście wyzwolono 5 maja. Trzy dni później Niemcy skapitulowały.
5 sierpnia 1945 roku Bolesław Bierut uroczyście wręczył marszałkowi Krzyż Wielki Virtuti Militari z Gwiazdą oraz Krzyż Grunwaldu I klasy i oświadczył: "Polska nigdy nie zapomni tych, którzy swą bezgraniczną odwagą, swym bohaterstwem i znakomitym dowodzeniem przyczynili się do jej wyzwolenia". Razem z Żukowem, Wasilewskim, Montgomerym, Alexandrem, Eisenhowerem, Pattonem, Bradleyem, Mac Arthurem Konstanty Rokossowski zaliczany jest do najwybitniejszych generałów alianckich II wojny światowej.
Od początku tej wielkiej wojny Anglicy śledzili, jak rosły wspaniałe kadry dowódcze Rosji. Jednym spośród pierwszych nazwisk, z którym się zapoznałem, było nazwisko marszałka Rokossowskiego. Niezależnie od komunikatów radiowych punktowały jego wspaniały szlak moskiewskie saluty. Ja sam przebiłem sobie drogę przez Afrykę i uczestniczyłem w wielu bitwach. Myślę jednak, że to, co osiągnąłem, nie dorównuje temu, co osiągnął marszałek Rokossowski. Wznoszę toast za marszałka Rokossowskiego.
— Bernard Law Montgomery,
Polska Ludowa
29 maja 1945 Marszałek Związku Radzieckiego Konstanty Rokossowski, wówczas dowódca 2. Frontu Białoruskiego, został głównodowodzącym Północnej Grupy Wojsk Armii Czerwonej z siedzibą w Legnicy. W rezydencji Marszałka zamieszkała wówczas także jego siostra[19]. 6 listopada 1949 Rokossowski został powołany na urząd polskiego Ministra Obrony Narodowej oraz mianowany na stopień Marszałka Polski. W grudniu 1949 marszałek K. Rokossowski zażądał od Sejmu RP uchwalenia nowych kredytów dla Sił Zbrojnych RP (w latach 1949-1954 na skutek nowych uregulowań przekroczyły one aż 15% dochodu narodowego), a w 1951 na jego polecenie zmieniono plan 6-letni – skutkiem tego było przeznaczenie ogromnych kwot dla wojska kosztem inwestycji cywilnych. Znaczne inwestycje wojskowe doprowadziły do włączenia Polski w sowiecką infrastrukturę wojskową.
30 marca 1949, w czwartą rocznicę wyzwolenia Trójmiasta przez siły radzieckie, wspólnie obradujące Miejskie Rady Narodowe Gdańska, Gdyni i Sopotu specjalną uchwałą przyznały marszałkowi Rokossowskiemu tytuł Honorowego Obywatela Gdańska i Gdyni. Wcześniej uczyniły to Kartuzy. Imieniem Rokossowskiego nazwano wówczas także dzisiejszą ulicę Bohaterów Monte Cassino w Sopocie.
Od 1950 był członkiem Biura Politycznego KC PZPR, a od 1952 – wicepremierem. Realizował rozpoczętą już pod koniec wojny politykę represji wobec przedwojennych polskich oficerów, czystek i sowietyzację w Wojsku Polskim, jak również wprowadził represyjny system pracy przymusowej w Wojskowym Korpusie Górniczym w kopalniach węgla, rud uranu i w kamieniołomach, świadczonej w ramach zastępczej służby wojskowej przez określone osoby. Należały do nich osoby pochodzące ze środowiska bogaczy wiejskich, wywłaszczonych obszarników, kupców, właścicieli przedsiębiorstw przemysłowych zatrudniających siły najemne, właścicieli większych nieruchomości miejskich oraz synów byłych funkcjonariuszy państwowych II RP, osoby wrogo ustosunkowane do ówczesnej rzeczywistości, osoby mające rodziców, rodzeństwo lub żonę karanych za przestępstwa polityczne oraz osoby utrzymujące kontakt z członkami najbliższej rodziny, pozostającymi w krajach kapitalistycznych i zajmującymi wrogą postawę wobec Polski Ludowej. Ogółem liczba osób poddanych represji sięgnęła 200 tysięcy. Ponad tysiąc z nich zginęło natychmiast, kilka tysięcy zostało kalekami, zaś dziesiątki tysięcy przypłaciło służbę utratą zdrowia i przedwczesną śmiercią.
Po powrocie do Polski po wojnie przedwojennego gen. Wiktora Thommée ówczesne władze PRL nie dały mu pracy w wojsku, nie dostał również swojego przedwojennego mieszkania ani emerytury. Dopiero po objęciu urzędu Ministra Obrony Narodowej marszałek Rokossowski postarał się o załatwienie mieszkania oraz należnej emerytury generałowi Thommée. Innym przykładem poczynań Rokossowskiego była sprawa Bolesława Kieniewicza, generała oddelegowanego z Armii Radzieckiej do służby w WP. Po przeniesieniu z funkcji dowódcy Krakowskiego Okręgu Wojskowego na analogiczne stanowisko w okręgu warszawskim, generał ten upatrzył sobie jedną z willi na Mokotowie. Nie była jednak w gestii administracji wojskowej, mieszkało w niej kilka rodzin. Generał wykorzystując swoją wysoką pozycję, wymógł na cywilnych władzach stolicy oddanie do jego prywatnej dyspozycji całego budynku. Dotychczasowych lokatorów wykwaterowano. Usunięci mieszkańcy odważyli się złożyć skargę. Ich pismo przez przeoczenie oficerów z gabinetu marszałka dotarło do wiadomości Rokossowskiego, którego reakcja była piorunująca. Poszkodowani otrzymali odszkodowania, a niedoszły mieszkaniec willi został dyscyplinarnie odesłany do ZSRR.
W trakcie wydarzeń poznańskich w 1956 Rokossowski zaproponował Biuru Politycznemu KC PZPR wysłanie wojska do Poznania w celu stłumienia protestów. Operacja, prowadzona przez podległych mu generałów radzieckich, a dowodzona przez polskich oficerów, zakończyła się sukcesem – armia okazała się bardzo sprawna i w pełni dyspozycyjna.
W czasie niejawnych pertraktacji, które nastąpiły po nieoczekiwanym zerwaniu obrad VII Plenum KC PZPR, Władysław Gomułka zapewnił przedstawicieli delegacji radzieckiej, iż komunistyczny kurs polityczny PRL i wpływy ZSRR w Polsce są niezagrożone (po części w reakcji na wygłoszoną przez Chruszczowa groźbę zbrojnej interwencji) – wówczas wojska radzieckie powróciły do swoich baz w Polsce.
W tym czasie w Warszawie i innych miastach Polski odbywały się masowe wiece Polaków, na których domagano się wyjazdu Marszałka Polski Rokossowskiego do ZSRR. Ukuło się wtedy powiedzenie związane z papierosami Sport. Czytając wspak i rozwijając nazwę jako skrótowiec brzmiało ono: Towarzyszu Rokossowski Opuść Polską Stolicę. Za przyłapanie osoby np. przez funkcjonariusza MBP na takiej wypowiedzi i podobnych często było pozbawienie wolności.
Wyjazd z Polski
Po dojściu do władzy Władysława Gomułki w październiku 1956 Rokossowski odszedł ze składu Biura Politycznego KC PZPR (20 października 1956). 10 listopada odwołany został z funkcji Ministra Obrony Narodowej i Wiceprezesa Rady Ministrów, BP KC PZPR przyznało mu dożywotnią rentę równą dotychczas pobieranej pensji – ostatecznie decyzje te zatwierdził 13 listopada 1956 Sejm PRL.
Kierownictwo PZPR zaproponowało Rokossowskiemu możliwość pozostania w Polsce z prawem stałego pobytu, ten jednak odmówił i opuścił Polskę, wraz z 500 doradcami radzieckimi zajmującymi wcześniej stanowiska w Siłach Zbrojnych PRL, i wyjechał do ZSRR, gdzie pełnił wiele ważnych funkcji związanych z Armią Radziecką.
Ot Cymbarewicz ironia służby, w Rosji ja był Polakiem, a w Polsce Ruskim.
— Słowa marszałka Rokossowskiego do gen. Franciszka Cymbarewicza przed wyjazdem z Polski w 1956 roku,
Przez cały okres służby wojskowej, we wszystkich dokumentach wojskowych i cywilnych stwierdzał, że jego narodowością jest narodowość polska.
Ostatnie lata
W latach 1958-1962 pełnił funkcję Wiceministra Obrony ZSRR. Został wysłany do stolicy Gruzji - Tbilisi, gdzie objął dowództwo Zakaukaskiego Okręgu Wojskowego. Powierzenie Rokossowskiemu dowództwa Zakaukaskiego Okręgu Wojskowego w okresie gwałtownego wzrostu napięcia na Bliskim Wschodzie pokazało, że sprawa Bliskiego Wschodu jest ważną dla ZSRR. W 1962 został zwolniony z zajmowanych dotychczas stanowisk organizacyjno-administracyjnych i do śmierci w roku 1968 pozostawał członkiem grupy inspektorów generalnych Armii Radzieckiej. W zakres jego nowych obowiązków wchodziło opiniowanie i konsultowanie założeń rozwojowych sił zbrojnych, regulaminów i opracowań teoretycznych w dziedzinie strategii i sztuki operacyjnej. Coraz więcej czasu poświęcał więc pracy teoretycznej, uogólnianiu swych bogatych doświadczeń, uczestnictwu w dyskusjach nad problematyką współczesnego pola walki. Zdawał sobie bowiem sprawę z tego, iż młodsza kadra oficerska oczekuje od zasłużonych dowódców drugiej wojny światowej rad i inspiracji. Od 1959 roku zamieścił więc w dziennikach i periodykach ponad 30 artykułów. Poświęcił je studiom historycznym, poglądom na współczesne szkolenie wojsk i patriotyczno-obronnemu wychowaniu młodzieży radzieckiej.
Swe 70. urodziny marszałek spędził w mundurze polskim. Do swych ostatnich lat Konstanty Rokossowski prenumerował polskie czasopisma: "Trybuna Ludu", "Życie Warszawy", tygodniki ilustrowane, periodyki wojskowe. Marszałek rozpoczynał dzień od ich lektury. Często nastawiał sobie polskie płyty. Bardzo lubił słuchać piosenek "Mazowsza". Szukał także kontaktu z Polakami, głównie oficerami studiującymi na radzieckich akademiach wojskowych. Ilekroć je odwiedzał zawsze rozglądał się za polskimi mundurami. Nigdy nie omieszkał zamienić choćby kilku zdań z polskimi słuchaczami. Nie stronił także od pogawędek z generałami WP, przybywającymi z różnych okazji do Związku Radzieckiego.
W ostatnich latach swego życia marszałek pracował nad wspomnieniami, w których chciał zamknąć ogrom swych doświadczeń życiowych i oddać hołd bohaterstwu podkomendnych i towarzyszy broni. Postępy ciężkiej choroby zmusiły go do zrezygnowania z pierwotnych zamierzeń odtworzenia całego życia. Skoncentrował się więc w ostatecznej redakcji na latach drugiej wojny światowej.
Na sesji naukowej z okazji 50. rocznicy Armii Radzieckiej widziałem marszałka Rokossowskiego po raz ostatni. Serdecznie przywitał się ze mną i innymi członkami polskiej delegacji, a w czasie przerwy obiadowej zwrócił się do marszałka Andrieja Greczki z prośbą o zwolnienie go z dalszych obrad. Czuł się źle i chciał się udać do szpitala. Żegnając się ze mną prosił, by w Warszawie otoczyć opieką jego siostrę Helenę. W centralnych uroczystościach 50-lecia Armii Radzieckiej już nie uczestniczył. W szpitalu pozostał do końca swych dni, pracując usilnie nad redakcją swych wspomnień.
— gen. broni Józef Urbanowicz,
Wydania swej książki, której nadał tytuł "Żołnierski Obowiązek", oczekiwał z niecierpliwością. Zmarł na kilka miesięcy przed ukazaniem się wspomnień na raka prostaty. Przeżył 72 lata, w tym 54 w żołnierskim mundurze. Jako wybitnie zasłużony dla ZSRR został pochowany na cmentarzu pod murem Kremla w Moskwie. W pogrzebie marszałka dwóch państw wziął udział Sekretarz Generalny Komitetu Centralnego KPZR Leonid Breżniew. W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyła także delegacja PRL z Ministrem Obrony Narodowej gen. armii Wojciechem Jaruzelskim na czele oraz przedstawiciele władz partyjnych i administracyjnych miast, których marszałek był honorowym obywatelem. W składzie delegacji udała się na uroczystości pogrzebowe siostra Helena Rokossowska.
Życie prywatne
Jego młodsza siostra Helena spędziła całe życie w Warszawie i zmarła tam w 1982. Żonaty był od maja 1923 z Rosjanką, Julią Pietrowną Barminą – nauczycielką, z którą miał jedną córkę Ariadnę. Ariadna wyszła za mąż za Wila (Wil - skrót od Włodzimierz Ilicz Lenin) z którym miała 2 synów - Pawła i Konstantego. Konstanty ożenił się z Ludmiłą Okuniew (wnuczką carskiego generała), z którą mają córkę Ariadnę (pracuje jako dziennikarka w Gazecie Rosyjskiej). Wnuk Konstanty wraz ze swoją rodziną zabiegają o pamięć marszałka w Polsce. Rodzina jest bardzo związana z korzeniami swego dziadka marszałka, upatrując Polskę jako swoją drugą ojczyznę.
Według W. Wolfa prawdopodobnie był w latach 1942-1943 kochankiem radzieckiej aktorki Walentyny Sierowej, małżonki poety i powieściopisarza Konstatego Simonowa .
Rokossowski nie znosił samotności, stale pracował ze swoim sztabem. Najczęściej spotykaliśmy go w oddziale operacyjnym lub w pokoju szefa sztabu. Przychodził, zapytywał o kłopoty w pracy, pomagał radą i doświadczeniem, proponował przemyślenie takiego lub innego wariantu przyszłych działań. Zawsze skupiony, umiejętnie przydzielał pracę swoim zastępcom, szefom rodzajów wojsk, sztabowi, radzie wojennej i zarządowi politycznemu. Wszystko to stwarzało wyjątkowo pogodną atmosferę; każdy człowiek chciał odważniej myśleć i równie odważnie działać...
— gen. armii Paweł Batow,
W opinii historyków
Polak z pochodzenia, autentyczny Polak, ale obywatel Związku Radzieckiego z wyboru, potem ofiara stalinowskiej czystki, więzień łagrów, torturowany, poniewierany i bity. Powołany do służby po zwolnieniu w 1940 roku. Okazał się jednym z najwybitniejszych dowódców sowieckich II wojny światowej, może i najwybitniejszym. W historiografii rosyjskiej obecnej, która przewartościowuje wiele utartych schematycznych i propagandowych mitów, toczy się wielka dyskusja: kto był tym najwybitniejszym dowódcą Armii Czerwonej? I bardzo wiele głosów pada m.in. za operację Bagration na korzyść Rokossowskiego, nie Żukowa, tym bardziej nie Koniewa, a właśnie Rokossowskiego i to jest chyba werdykt sprawiedliwy. Dlaczego? Rokossowski potrafił nie tylko bardzo umiejętnie dowodzić; Rokossowski był jedynym dowódcą sowieckim, co potwierdzają wszyscy jego podkomendni, który rachował koszty ludzkie, który brał pod uwagę minimalizację strat. To powodowało, że oficerowie i żołnierze marzyli, żeby znaleźć się pod rozkazami Rokossowskiego; to było bardzo niepewną, ale jakąś formą polisy na życie, była jakaś szansa przeżycia wojny, u Żukowa była znikoma, czy u Koniewa, u Rokossowskiego była znacznie większa. Skąd ten oszałamiający sukces sowiecki? Otóż armia niemiecka tak dzielnie, trzeba powiedzieć, walcząca na froncie wschodnim do końca 1943 roku, w 1944 roku znalazła się w sytuacji zmarzniętego, zziębniętego człowieka, okrywającego się zbyt krótką, w dodatku dziurawą kołdrą. Było po prostu za mało sił i za mało wojska. Dało się obsadzić z grubsza linię frontu, ale każde jej wyłamanie mogło powodować niezwykłe skutki i rzeczywiście katastrofa grupy Armii Centrum, którą Rokossowski kleszczowymi uderzeniami rozbił, pobił i okrążył, spowodowała wielusetkilometrową lukę we froncie, lukę, którą udało się zatkać dopiero na Wiśle i dlatego i w operacjach ofensywnych alianckich II Wojny Światowej operacja Bagration jaśnieje blaskiem i wśród najwybitniejszych dowódców II Wojny Światowej musi znaleźć się nazwisko Konstantego Rokossowskiego.
— prof. Paweł Wieczorkiewicz,
Ordery i odznaczenia
- Krzyż Wielki Orderu Wojennego Virtuti Militari
- Medal „Złota Gwiazda” Bohatera Związku Radzieckiego – dwukrotnie (1944, 1945)
- Order Zwycięstwa (1945, ZSRR; jako jeden z 17/16[84] odznaczonych)
- Order Lenina – siedmiokrotnie (1936, 1942, 1944, 1945, 1946, 1956, 1966, ZSRR)
- Order Rewolucji Październikowej (1968, ZSRR)
- Order Czerwonego Sztandaru – sześciokrotnie (1920, 1922, 1930, 1941, 1944, 1947, ZSRR)
- Order Suworowa I klasy (1943, ZSRR)
- Order Kutuzowa I klasy (1943, ZSRR)
- Medal za Obronę Moskwy (ZSRR)
- Medal za Obronę Stalingradu (ZSRR)
- Medal za Obronę Kijowa (ZSRR)
- Medal za Zdobycie Królewca (ZSRR)
- Medal za Wyzwolenie Warszawy (ZSRR)
- Medal za Zwycięstwo nad Niemcami w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941-1945 (ZSRR)
- Medal 20-lecia Zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941-1945 (ZSRR)
- Medal 100-lecia urodzin Lenina (ZSRR)
- Medal jubileuszowy XX-lecia Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej (ZSRR)
- Medal jubileuszowy 30-lecia Radzieckiej Armii i Marynarki Wojennej (ZSRR)
- Medal 40-lecia Sił Zbrojnych ZSRR (ZSRR)
- Medal 50-lecia Sił Zbrojnych ZSRR (ZSRR)
- Medal 800-lecia Moskwy (ZSRR)
- Krzyż św. Jerzego IV stopnia (Imperium Rosyjskie)
- Medal św. Jerzego III i IV stopnia (Imperium Rosyjskie)
- Order Suche Batora (Mongolia)
- Order Czerwonego Sztandaru (Mongolia)
- Order Budowniczych Polski Ludowej
- Order Krzyża Grunwaldu I klasy
- Medal za Warszawę 1939-1945
- Medal za Odrę, Nysę, Bałtyk
- Medal Zwycięstwa i Wolności 1945
- Krzyż Chrystiana (Dania)
- Wielki Oficer Legii Honorowej (Francja)
- Krzyż Wojenny (Francja)
- Krzyż Komandorski Legii Zasługi (USA)
- Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Łaźni (Wielka Brytania)
Źródło informacji: wikipedia.org, calend.ru
Nazwa miejsca | Aktywne od: | Aktywne do: | Zdjęcia | Język | |
---|---|---|---|---|---|
Дом предварительного заключения - «Шпалерка», Санкт-Петербург | ru |
Imię | Rodzaj relacji | Opis | ||
---|---|---|---|---|
1 | Валентина Серова | przyjaciel | ||
2 | Vladimirs Brežņevs | kolega/koleżanka | ||
3 | Ivan Konev | kolega/koleżanka | ||
4 | Gieorgij Żukow | kolega/koleżanka | ||
5 | Friedrich Wilhelm Ernst Paulus | znajomy | ||
6 | Наталья Баграмян | znajomy | ||
7 | Marian Spychalski | znajomy | ||
8 | Анатолий Китов | podwładny | ||
9 | Дмитрий Гапанович | wyznawca tej samej idei | ||
10 | Fiodor Tołbuchin | wyznawca tej samej idei | ||
11 | Iwan Czerniachowski | żołnierz | ||
12 | Эльмурза Джумагулов | żołnierz |
21.11.1935 | Первое присвоение звания Маршала Советского Союза
30.01.1943 | Staļingradā (Volgogradā) kapitulē 6. vācu armija. Lūzums 2. Pasaules kara gaitā, vācieši sāk atkāpties
22.06.1944 | Front wschodni: Armia Czerwona rozpoczęła ofensywę białoruską (operacja „Bagration”)
Operacja Bagration (ros. Операция Багратион) – kryptonim radzieckiej ofensywy Armii Czerwonej z 1944 roku (znanej także jako Białoruska Strategiczna Operacja Ofensywna) przeprowadzonej wg koncepcji Konstantego Rokossowskiego, która oczyściła Białoruską SRR z sił niemieckich doprowadzając do prawie całkowitego zniszczenia Grupy Armii „Środek”. Była to prawdopodobnie największa klęska Wehrmachtu podczas II wojny światowej. Operacja została nazwana na cześć gruzińskiego księcia i rosyjskiego generała Piotra Iwanowicza Bagrationa, żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku, który poległ w bitwie pod Borodino.
09.05.1945 | 2. Pasaules kara beigas Eiropā
14.09.1954 | W trakcie manewrów Armii Radzieckiej na poligonie w Tocku pod Czkałowem (obecnie Orenburg) zdetonowano bombę atomową, narażając 45 tys. żołnierzy i więźniów na napromieniowanie
28.06.1956 | W Poznaniu doszło do protestów robotniczych ("Poznański Czerwiec"), krwawo stłumionych przez wojsko i milicję
Poznański Czerwiec (Czerwiec ’56) – pierwszy w PRL strajk generalny i demonstracje uliczne, które miały miejsce w końcu czerwca 1956 w Poznaniu. Protesty zostały krwawo stłumione przez wojsko i milicję, a samo wydarzenie było przez propagandę PRL bagatelizowane jako „wypadki czerwcowe” lub przemilczane. Obecnie przez część historyków i uczestników Czerwiec ’56 bywa określany także jako poznański bunt, rewolta oraz powstanie poznańskie.