I najazd mongolski na Polskę: klęska wojsk polskich wspieranych przez rycerzy cudzoziemskich w bitwie pod Legnicą
Bitwa pod Legnicą – bitwa, która rozegrała się 9 kwietnia 1241 między rycerstwem dolno- i górnośląskim, mało- i wielkopolskim, w liczbie ok. 6 tysięcy wojowników oraz posiłkami cudzoziemskimi, w tym morawskimi i niemieckimi (głównie rycerstwo trzech zakonów: templariuszy, joannitów i krzyżaków) w liczbie ok. 2 tysięcy zbrojnych, a Mongołami (Tatarami, zwanymi Thartari – "z piekła rodem"), w liczbie ok. 8 tysięcy wojowników.
Wojska chrześcijańskie poniosły klęskę – zginęli dowodzący nimi książę śląski, krakowski i wielkopolski Henryk II Pobożny oraz dwaj dowódcy hufców: cudzoziemskiego Bolesław Dypoldowic i małopolskiego Sulisław.
Kontrowersje w literaturze
Aleksander Semkowicz
Piętnastowieczny dziejopisarz Jan Długosz pozostawił obszerny i szczegółowy opis bitwy legnickiej, zatem wydawało się, że wiadomo o niej właściwie wszystko.
Pierwszym, który się zajął analizą tego tekstu, był Aleksander Semkowicz; zawarł on w swojej książce listę zastrzeżeń względem pracy kronikarza i jego warsztatu naukowego.
Są to m.in.:
- wybór źródła wtórnego zamiast pierwotnego, jeżeli tylko bardziej pasuje do jego koncepcji lub ma obszerniejszy opis
- ubarwianie krótkich opisów
- tworzenie faktów, jeśli tylko są one prawdopodobne
- zmienianie szczegółów opisywanych przez siebie wydarzeń
- własne interpretacje
- fałszerstwa historyczne ze względów patriotycznych lub religijnych.
Stefan Krakowski
Inaczej zabrał się do interpretacji przekazów źródeł Stefan Krakowski, który jednak również uznał relację Długosza za prawdziwą. Za główne źródło Długosza uznał nieokreślony zaginiony latopis ruski, jednak domysłu swego bliżej nie uzasadnił.
Stefan Krakowski przyjmuje, że podstawowym powodem rozegrania bitwy tak daleko na zachód była przyjęta strategia wyczerpania wojsk tatarskich długim, kilkusetkilometrowym marszem we wrogim terenie, w ciężkich warunkach wczesnej wiosny. Na polach pod Legnicą 9 kwietnia 1241 spotkać się miało 20 tysięcy Tatarów z 10-tysięczną armią Henryka II Pobożnego.
Opis bitwy podaje Krakowski za Janem Długoszem, stwierdzając także, że liczba poległych w bitwie chrześcijan sięgnęła prawie 100% pierwotnej liczebności oddziału, tj. 10 tys. poległych rycerzy i chłopów. Jako potwierdzenie tego przypuszczenia podaje list dominikanów niemieckich do konwentów na zachodzie, wymieniający właśnie taką liczbę zabitych.
Według autora przyczyną klęski chrześcijan były większe możliwości manewrowe armii Bajdara oraz brak wsparcia posiłkami pod wodzą władcy Czech Wacława I.
Gerard Labuda
Pierwszą metodyczną analizę przekazu Długosza, mającą udowodnić wiarygodność zawartych tam informacji, przedstawił Gerard Labuda.
Punktem wyjścia do śmiałej hipotezy było uznanie pomysłu Semkowicza, że Jan Długosz korzystał z jakiegoś zaginionego rocznika czy też kroniki czasowo bliskiej wydarzeniom z 1241 roku, a powstałej na pewno przed 1250 rokiem. Gerard Labuda zdecydował się podać również rodzaj tego zaginionego źródła: miał to być rocznik bądź – kronika powstała w środowisku dominikańskim w Raciborzu albo Krakowie (zwana RKD, czyli rocznik – kronika dominikańska). Labuda wskazuje też na ewentualnego autora lub przynajmniej informatora twórcy dzieła – Jana Iwanowica, bohatera spod Legnicy, który po cudownym ocaleniu miał wstąpić do klasztoru dominikanów. Najobszerniejsze ślady tego zaginionego źródła zachować miał Jan Długosz, jednak pozostałości RKD występują również w innych źródłach, zwłaszcza w Annales Silesiaci compilari.
Gerard Labuda, w odróżnieniu od Krakowskiego i Zatorskiego, zauważa cały wachlarz usterek Jana Długosza, m.in. podwójne datowanie bitwy na 8 i 9 kwietnia 1241 roku. Labuda koryguje też miejsce bitwy na okolice wsi Koskowice i uznaje informację Długosza o śmierci na polu bitwy wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego – Poppona von Osterny, za nieprawdziwą.
Całkiem poprawnie przyjął Gerard Labuda liczbę wojsk tatarskich na około 10 tysięcy i założenie, że oddziały polskie musiały być mniej liczne, choć przewaga Tatarów nie była przytłaczająca. Straty wojsk polskich ocenił na 2 tysiące, a tatarskich na niewielkie, skoro Wacław I Czeski mimo przechwałek nie ważył się ich zaatakować, gdy szli w kierunku Węgier.
Metodycznie niepoprawne byłoby udowadnianie wiarygodności Długosza – Janem Długoszem, dlatego też profesor uniwersytetu poznańskiego zwraca uwagę na niewykorzystaną dotychczas przez historyków relację Carla Gromanna z Tworkowa pod Raciborzem, który korzystał ponoć około 1810 roku z owego RKD i wykorzystał to przy pisaniu dziejów Raciborza. Problem jednak w tym, że Gerard Labuda nie dotarł do oryginału pracy Gromanna, a korzystał tylko ze streszczenia zamieszczonego u niemieckiego historyka Weltzla. Tak więc dalsze hipotezy Labuda tworzy nieco na wyrost.
Józef Matuszewski
Szczególnie wyraźne to jest od momentu, kiedy Józefowi Matuszewskiemu udało się w końcu po żmudnych poszukiwaniach dotrzeć do oryginału Gromanna i skonfrontować to dziełko ze streszczeniem Weltzla. Okazało się, że nieznajomość Gromanna i przypisywanie mu rzeczy, których nie zrobił, jest u Gerarda Labudy nagminne.
Nie przesądza to jednak, że źródło Gromanna mogło być niezależne od Długosza i że obaj autorzy korzystali z RKD, by wypisać z niego interesujące ich wiadomości. Ale i ten domysł nie był trafny, gdyż Gromann, jak to wykazał Matuszewski, korzystał ze śląskiego historyka Thebesiusa, ten z Miechowity, ta zaś kronika jest swoistą kontynuacją Długosza.
Mimo odrzucenia przekazu Gromanna nie można jednak całkowicie wykluczyć istnienia RKD, zwłaszcza że jego ślady mogły się zachować według Gerarda Labudy w Żywotach św. Stanisława, Kronice wielkopolskiej i Annales Silesiaci Compilati. Problem jednak w tym, że dwoma pierwszymi źródłami w swojej pracy autor się nie zajmuje. Pozostają więc Annales, w których faktycznie znajduje się wiele podobieństw do przekazu Długosza. Nie wiadomo jednak, kiedy tak naprawdę powstało to źródło i czyjego jest autorstwa, co znacznie uniemożliwia ustalenie wzajemnej korelacji obu dzieł. Według Labudy Długosz wiernie przepisał pierwotne źródło, Annales zaś je skróciły.
Jeszcze innym problemem jest to, że informacje rzekomego RKD nie odbiły się w ogóle na całym szeregu pozostałych źródeł, dziwne więc, że obficie korzystał z tej kopalni wiedzy dopiero XV–wieczny Jan Długosz, nie mówiąc już o możliwościach dotarcia do tych informacji XIX-wiecznego księdza z Tworkowa.
Zaginiona kronika w rocznikach Jana Długosza
Wydawało by się, że po tak dogłębnej krytyce Matuszewskiego i innych przeciwników RKD Labuda zrewiduje swoje poglądy, tak się jednak nie stało.
W 1983 ukazała się w Poznaniu długo oczekiwana książka, którą zapowiadał od 24 lat. W swojej nowej pracy Labuda ukazał próbę rekonstrukcji zaginionego RKD, jednak wyników tej pracy nie da się ocenić jednoznacznie, gdyż nie ma pewności, co się w nim znajdowało (zakładając że RKD istniał).
Należy natomiast zgodzić się z profesorem, wbrew Józefowi Matuszewskiemu, że Henryk niekoniecznie zginął zawleczony przez Tatarów pod Sandomierz, co nie wynika zresztą z relacji Historia Tartarorum, równie dobrze bowiem mogło to mieć miejsce w obozie Ordy pod Legnicą.
Gerard Labuda nie zgadza się również z Matuszewskim w kwestii wzajemnej korelacji Historii Tartatorum i Długosza: Matuszewski twierdzi, że oba źródła zgadzają się tylko w zakresie klęski Polaków, śmierci Henryka i ucieczki wojsk polskich z pola bitwy w momencie, gdy sami Tatarzy zaczęli już myśleć o ucieczce – et dum... tupere vdoluissent, podczas gdy Labuda próbuje pogodzić obie relacje, twierdząc, że uciekający rycerze widzieli tylko osuwającego się z konia Henryka, a nie moment jego śmierci.
Gerard Labuda ograniczył swoją polemikę z Matuszewskim tylko do kilku w sumie ogólnych problemów. Podtrzymuje również teorię o Janie Iwanowicu, jako głównym informatorze RKD, z czym nie zgadza się Matuszewski, uważając Jana (czy też Iwana) Iwanowica za postać fikcyjną, wymyśloną przez Długosza.
Późniejsza literatura
Późniejsza historiografia jest w sumie następstwem sądów jednego z tych dwóch autorów. Część historyków, nie chcąc wyraźnie opowiedzieć się po żadnej ze stron, przytacza obie wersje nie określając, którą z nich uważa za bardziej prawdopodobną.
Wacław Korta zgodził się z wywodami Gerarda Labudy, uznając relację Długosza za w pełni wiarygodną. Dlatego właśnie za Długoszem relacjonuje bitwę, informując również, że Historia Tartatorum jakoby wzajemnie się z kanonikiem krakowskim uzupełniała. Wacław Korta zdecydował się również podjąć próbę zidentyfikowania owego tajemniczego wodza spod Sandomierza, którego ma za naczelnika plemienia Mokszan, odłamu Mordwinów znad Mokszy, dopływu Oki.
Na poglądach Gerarda Labudy i wiarygodności Długosza oparli swoje prace również Tomasz Jasiński, Piotr Rabiej, Benedykt Zientara, Zygmunt Boras, Henryk Kotarski, Tadeusz Nowak, Jan Wimmer oraz Jerzy Rajman.
Do przeciwników Labudy, a zwolenników Matuszewskiego, można zaliczyć Jerzego Maronia oraz Marka Cetwińskiego.
Data bitwy
Wobec konieczności rezygnacji z relacji Długosza wiadomo jednak o wiele więcej, niż z początku mogłoby się wydawać.
Stosunkowo najmniej kontrowersji budzi data wydarzenia. Choć w źródłach można znaleźć dwie różne daty, tj. 8 i 9 kwietnia, to na korzyść tej drugiej rozstrzyga wiarygodny Liber mortuorum klasztoru św. Wincentego we Wrocławiu, Kronika śląsko-polska, Rocznik lubiąski oraz Księga henrykowska, która mówi: Zgon tego księcia pana (tj. Henryka II Pobożnego). Ten mianowicie książę pan padł w bitwie, zabity przez pogan za lud swój w 1241 roku dnia 9 kwietnia. O tym, że ta wzmianka całkowicie zasługuje na wiarę, świadczy informacja następująca: Ut pro duce Henrico a poganis interfecto assidue oretur. Pro domino autem duce Henrico a poganis interfecto, tamquam pro vero fundatore huius claustri, in aniversariis ceterrisque orationibus et exequiis memoria perpetua sollempniter agatur.
Miejsce
Większy problem sprawia ustalenie miejsca bitwy.
Długosz informuje, że miała ona miejsce na Dobrym Polu. Z innych źródeł niewiele można się dowiedzieć, np. z Rocznika kapituły poznańskiej i Kroniki wielkopolskiej, które ogólnie mówią: in campo castri de Legnicz. O wiele więcej wynika dopiero z XIV-wiecznych źródeł śląskich. I tak w Nagrobkach książąt śląskich napisano, że Henryk zginął: a Tartaris in bello Wolstat prope Legnitz. Prawie identycznie informuje Rocznik cystersów henrykowskich – in bello prope Lignitz in loco, qui vocatur Walstat. Z kolei w Roczniku wrocławskim większym napisano, że śmierć Henryka nastąpiła a Tartaris circa Legnicz in Walstat. Walstat jako miejsce śmierci Henryka wskazują również: Kronika książąt polskich, XV-wieczny Rocznik lubiąski i wreszcie pochodząca z tego samego czasu przeróbka legendy o świętej Jadwidze.
Problem sprowadza się do tego, czy podawane przez źródła: Wolstat/Walstat/Walstadt można identyfikować z Długoszowym Dobrym Polem i gdzie lokalizować ten obszar w terenie.
Na pierwszą część pytania trzeba odpowiedzieć pozytywnie: Dobre Pole jest po prostu tłumaczeniem niemieckiej nazwy. Co do drugiej części sprawa wygląda w ten sposób, że zachowane dzięki tradycji, a istniejące do dziś Legnickie Pole, nie ma ze średniowieczną miejscowością Wolstat nic wspólnego. Obie tradycje można jednak połączyć ze sobą w prosty sposób – spostrzeżeniem, że w toku walki miejsce bitwy mogło się przenieść i Wolstat mogło być punktem, w którym bitwa się rozpoczęła, Legnickie Pole zaś tym, w którym zginął Henryk II.
Liczebność i skład armii
Co do składu armii polskiej w zasadzie można zgodzić się za Długoszem, że pod wodzą Henryka II Pobożnego stanęły przede wszystkim wojska z Dolnego Śląska oraz z Wielkopolski, z ziemi krakowskiej pod dowództwem Sulisława, brata poległego w bitwie pod Chmielnikiem wojewody krakowskiego Włodzimierza, a także rycerstwo z księstwa opolsko-raciborskiego Mieszka II Otyłego. Raczej pewny jest udział krzyżowców, co najmniej templariuszy, a najprawdopodobniej i joannitów. Poważne wątpliwości budzi natomiast udział Krzyżaków, gdyż Długosz informując o śmierci wielkiego mistrza Poppona von Osterna na polu walki całkowicie minął się z prawdą, a poza kanonikiem krakowskim taką samą informację podaje tylko Rocznik wrocławski dawny. Powodem tego stanu rzeczy może być założenie, że obrońców wiary katolickiej, Krzyżaków, po prostu nie mogło zabraknąć w bitwie z pogańskimi Tatarami, gdzie "ważyły się" losy chrześcijańskiego świata. Krzyżacy zostali sprowadzeni na Śląsk przez Henryka I Brodatego w 1222 r., podczas gdy templariusze w 1226 r.
Skład wojsk europejskich (armię podzielono najprawdopodobniej na cztery hufce, ustawione w szyku liniowym lub cztery hufce z oddziałem odwodowym):
- I - d-ca margrabia morawski Bolesław Dypoldowic, zwany Szepiołką, rycerstwo morawskie, joannici, templariusze, niemieccy górnicy ze Złotoryi (Goldberg) i Lwówka (Löwenberg);
- II - d-ca komes Sulisław, rycerstwo krakowskie, sandomierskie, łęczyckie i sieradzkie;
- III - d-ca książę opolsko-raciborski Mieszko II Otyły, rycerstwo górnośląskie;
- IV -d-ca mistrz krajowy pruski Poppo von Osterna, rycerstwo Zakonu Niemieckiego (Krzyżacy mogli też wchodzić w skład I hufca cudzoziemskiego);
- Hufiec odwodowy - d-ca książę śląski, krakowski i wielkopolski Henryk II Pobożny, rycerstwo dolnośląskie i wielkopolskie.
Pewną trudność sprawia również określenie dowódcy wojsk mongolskich. Błędna jest informacja kroniki wielkopolskiej, że dowództwo nad wojskiem pustoszącym Polskę sprawował bezpośrednio Batu-chan, który był wtedy na Węgrzech i 11 kwietnia 1241 brał udział w bitwie na równinie Mohi. Mało prawdopodobny jest też udział Długoszowego Kajdana (Kajdu), który w 1241 roku był co najwyżej kilkunastoletnim dzieckiem. Zostaje więc Orda – brat Batu–chana i być może Bajdar. W początkowej fazie kampanii można jeszcze dodać tajemniczego dowódcę poległego pod Sandomierzem, identyfikowanego przez część historyków z wodzem plemienia Mokszan, o czym informuje Historia Tartatorum C. de Bridia.
Liczebność wojsk tatarskich podczas wyprawy na Polskę ustaliła ostatecznie informacja Historii Tartatorum, która w cap. 27 mówi: Ex tunc postea processit (tj. Butu-chan) contra Poloniam et Hungariam divisoque exercitu in metis terrarum cum fratre suo Ordu, missit contra Poloniam decem milia pugnatorum. Pod Legnicą z tych 10 tysięcy trzeba odliczyć straty tatarskie na terenie Małopolski. Tak więc liczebność ich nie przekraczała z pewnością 7–8 tysięcy.
Po stronie polskiej było mniej zbrojnych, prawdopodobnie 6–7 tysięcy. Jest to kwestia dyskusyjna – J. Maroń uważa, że Henryk nie był w stanie zmobilizować więcej niż 1-2 tysiące zbrojnych. Przewaga Mongołów byłaby więc rzeczywiście przytłaczająca.
Mongołowie – ok. 8000 konnych jeźdźców, z tego większość lekko uzbrojonych łuczników, pozostała mniejszość to ciężko (w sensie koczowniczej tradycji wojskowej) uzbrojeni jeźdźcy wykorzystywani jako odwód używany w decydującej fazie bitwy do walki w bezpośrednim kontakcie.
Przebieg bitwy
Odrzucając przekaz Długosza, praktycznie niemożliwe jest zrekonstruowanie przebiegu bitwy, inne źródła przekazują bowiem informacje w sposób niezwykle lakoniczny.
Z Rocznika kapituły krakowskiej dowiedzieć się można, że: Tandem (Tartari) Zlesiam ingressi et cum duce Henrico et suo exercitu congressi, ipsum ducem et de exercitu ipsius neci plurimos addiderunt (...) ad propria (...) redierunt, a więc właściwie tylko, że Henryk zginął.
Rocznik kapituły gnieźnieńskiej, zredagowany jeszcze w pierwszej połowie XIII wieku, mówi tylko Quibus (Tartharis) dux Henricus... cum omni sua potencia occurit in campo castri de Legnitz. Qui Henricus ab ipsis Tartharis, multis millibus hominum perditis, ipse interfectus.
Stosunkowo najdokładniejszą relację składają Annales silesiaci compilati, w których napisano: Postea autem, furia secunda post octavam Pasce V Idus Aprilis Tartari in Legnicz proficiscuntur, quibus dux Henricus, filius sancte Hedwigis, cum magno exercitu occurrit. Ibique inito et habito gravissimo bello, Polonis et cruciferibus pugnantibus ducis exercitus terga, vertit in fugam, quem pogani, victis omnibus insecuntur et ipsum ducem in campo comprehendunt et occidunt. Zupełnie nową informacją jest tutaj tylko udział krzyżowców oraz ucieczka polskiej armii.
Inne polskie źródła w zasadzie pozostają przy tych informacjach, nie wnosząc niczego nowego.
Dopiero odnalezienie Historii Tartatorum C. de Brigia pozwoliło prawidłowo ocenić przebieg bitwy, choć relacja nie jest zbyt szczegółowa, lecz jako źródło oparte na relacji uczestników kampanii ze strony tatarskiej zasługuje na zaufanie – Tunc ducem Henricum capientes Tartari et totaliter spoliantes, coram duce mortuo, qui in Sudomia occisus fuerat, flectere genua preceperunt. Sique caput eius velut ovi(s), per Moraviam et Hungariam ad Bati detulerunt et inter cetera capita cadaverum post modum proiecerunt. Jak zapisał również Długosz, książę – widząc klęskę swoich wojsk – miał powiedzieć Gorze nam się stało!.
Broń chemiczna?
W opisie bitwy u Długosza zawarty jest następujący fragment:
Była tam w ich (mongolskim) wojsku między innymi chorągwiami jedna ogromnej wielkości. (...) na wierzchołku jej drzewca tkwiła postać głowy wielce szpetnej i potwornej z brodą, kiedy więc Tatarzy o jedną staję w tył się byli cofnęli i zabierali do ucieczki, chorąży niosący ów proporzec począł tą głową z całej siły machać, a natychmiast buchnęła z niej jakaś para gęsta, dym i wiew tak smrodliwy, że za rozejściem się między wojskami tej zabójczej woni Polacy mdlejący i ledwo żywi ustali na siłach i niezdolnymi się stali do walki.
W 1991 Sławomir Szulc wystąpił na podstawie tego fragmentu z hipotezą o wykorzystaniu przez Mongołów broni chemicznej. Józef Włodarski także uważa, że to pod Legnicą, a nie osiem wieków później, pod Ypres, użyto po raz pierwszy broni chemicznej. Możliwość posiadania takiej broni przez Mongołów nie jest zaskakująca, gdyż odpowiednią technologią dysponowali wówczas Chińczycy. Mongołowie zaś zetknęli się z chińską techniką wojenną już wcześniej – Czyngis-chan przejął m.in. chińskie metody walki oblężniczej. W dodatku Chińczycy byli dla ówczesnych Polaków nieodróżnialni od Mongołów, mogli więc ich nawet wspomagać, nie dając się rozpoznać.
Podsumowanie stanu wiedzy o bitwie
To co wiadomo na pewno o Legnicy bez Długosza, można przedstawić następująco:
- Bitwa rozegrała się 9 kwietnia 1241 w odległości ok. 7 kilometrów na południowy wschód od Legnicy, w miejscowości Wolstat/Walstat, czyli po polsku Dobre Pole, nie będącej jednak tożsamym miejscem z Legnickim Polem.
- W skład wojska polskiego, liczącego 6–7 tysięcy żołnierzy, oprócz Polaków wchodzili również krzyżowcy z zakonu joannitów i templariuszy, natomiast trzeba raczej wykluczyć udział Krzyżaków.
- Wojska mongolskie dowodzone przez brata Batu–chana – Ordu liczyły w momencie bitwy około 8 tysięcy ludzi.
- Do przyjęcia bitwy w niesprzyjających okolicznościach, tj. przed połączeniem z wojskami Wacława I, zmusił Henryka szybki pochód wojsk mongolskich i próba odcięcia jego wojsk od Czechów.
- Klęskę rycerstwa polskiego spowodowała nagła ucieczka części sił z Mieszkiem II Otyłym na czele.
- Henryk II Pobożny został wzięty do niewoli, gdzie zmuszano go do uklęknięcia przed zwłokami wodza mongolskiego poległego pod Sandomierzem, wobec odmowy Henryka odcięto mu głowę.
- Następnie zwycięzcy udali się pod gród w Legnicy, gdzie pokazali obrońcom głowę ich księcia, grodu jednak nie zamierzali zdobywać.
- Po bitwie legnickiej Mongołowie podzielili swoje siły. Większość udała się, pustosząc tereny po drodze, przez Morawy na Węgry, gdzie miała się połączyć z główną armią Batu–chana, część, zapewne z rannymi i zwłokami wodza, udała się w drogę powrotną na Ruś.
Kronika wielkopolska
W roku zaś 1241 chan Tatarów Batu, wraz ze swymi wojskami Tatarów, ludu srogiego i niezliczonego, przeszedłszy przez Ruś... wojska skierował przeciw Polsce. Henryk syn Henryka Brodatego, książę Śląska, Krakowa i Wielkopolski potężnie zabiega im drogę z wieloma tysiącami zbrojnych na polu zamkowym Legnicy i odważnie walczy z nimi, pokładając nadzieję i ufność w pomocy Boga, który niekiedy z powodu zbrodni pozwala na biczowanie swoich. Wspomniany książę Henryk straciwszy wiele tysięcy ludzi, sam poległ zabity. Wraz z nim podobnie został zabity pewien książę Bolesław przydomkiem Szczepiołka.
Śmierć Henryka II Pobożnego
Z tych też powodów opis bohaterskiej śmierci Henryka II przekazany przez Jana Długosza – Kiedy podniósłszy prawą rękę chciał ugodzić Tatara, który mu zagrodził drogę, drugi Tatar przebił go dzidą pod ramię. (Książę) zwiesiwszy ramię, zsunął się z konia ugodzony śmiertelnie. Tatarzy wśród głośnych okrzyków i chaotycznej, nieprawdopodobnej wrzawy ujmują go i wyciągnąwszy poza teren walki na odległość dwóch miotów z kuszy, mieczem obcinają głowę, zerwawszy odznaki, pozostawiają nagie ciało, musimy zamienić na nie kłócące się w zasadzie z nim w tym fragmencie świadectwo Historii Tartatorum – Tatarzy schwytawszy księcia Henryka i całkowicie go złupiwszy rozkazali mu uklęknąć przed zmarłym, księciem, który został zabity w Sandomierzu. I tak głowę jak owcy zanieśli przez Morawy na Węgry do Batu, a następnie rzucili między inne głowy trupów.
Ciało poległego księcia odnaleziono dzięki wskazówce Anny Czeskiej, żony Henryka (chodziło o pewien szczegół anatomiczny: Henryk Pobożny posiadał bowiem u lewej stopy sześć palców, co zostało potwierdzone podczas otwarcia grobowca w 1832 roku); zostało pochowane w klasztorze franciszkańskim we Wrocławiu.
W Księdze henrykowskiej (ok. 1273) czytamy: "w ucieczce przed poganami został zgubiony" [in fuga paganorum est perditum]; co sugeruje, że książę wycofywał się już z pola bitwy – jest to zgodne z opisem Długoszowym).
Skutki starcia
Wskutek najazdu mongolskiego z 1241 roku państwo Henryków śląskich rozpadło się; działania zjednoczeniowe zostały na kilkadziesiąt lat zahamowane.
Upamiętnienie
Walki wojów polskich w obronie Legnicy zostały, po 1990 r., upamiętnione na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie napisem na jednej z tablic, "LEGNICA 9 IV 1241".
Powiązane wydarzenia
Mapa
Źródła: wikipedia.org
Osoby
Osoba | ||
---|---|---|
1 | Aleksander Newski | |
2 | Pāvests Inocents IV |